– Zjadłbym gołąbki – szepnął mąż.
– Najpierw muszę zamknąć projekt, a potem zrobię – odpowiedziała Milena.
– Kiedy to będzie? Ciągle karmisz mnie tylko obietnicami! – roześmiał się mąż.
Milczała, a on ciągnął temat dalej:
– Dobrze, skoro tak, to pojadę na weekend do mojej mamy, ona mi ugotuje porządny obiad i zrobi gołąbki, w końcu się najem.
– Dobrze, świetnie. Ja nie mam tyle czasu na takie gotowanie, a Twoja mama jest na emeryturze, więc może sobie na to pozwolić.
– Zrobisz mi takie same? – zapytał ją mąż po wizycie u matki.
– Kiedyś!
Tak naprawdę Milena nie lubi ich robić, ponieważ są bardzo czasochłonne w przygotowaniu. Pół dnia stoi przy garach, a potem w 5 minut i tak zostaną wszystkie zjedzone. Zresztą, nie lubi gołąbków, więc musiałaby gotować dwa obiady – jeden dla męża i dzieci, a drugi dla siebie.
Kiedy mąż w kolejny weekend wrócił od swojej matki, zaczął chwalić sposób, w jaki mama sprząta.
– W całym domu jest idealnie czysto! Nawet na stole są włożone do wazonów świeże kwiaty, aby było przytulniej. Dlaczego u nas wszystkie wazony są puste?
– Bo pracuję i nie mam czasu o tym myśleć, a poza tym głupio jest samej sobie kupować kwiaty.
Od tego czasu teściowa zaczęła coraz częściej ich odwiedzać. Przywoziła kwiaty, ale i gołąbki oraz inne jedzenie. Milena praktycznie jej nie widywała, bo pojawiała się u nich wtedy, kiedy była w pracy. Dziećmi w tym czasie zajmowała się niania. Kiedy jednak kobieta wracała do mieszkania, zauważyła “ślady” pobytu swojej teściowej.
– Dlaczego nie przejdziesz na pracę zdalną? – mąż powiedział kiedyś przy śniadaniu.
– Główna księgowa miałaby pracować zdalnie? Jak to sobie wyobrażasz?
– To pracuj chociaż mniej, masz przecież rodzinę. Dziećmi opiekuje się obca kobieta, a ja… też czuję się zaniedbany. Jakbyś miała mniej pracy, to chociaż byś zrobiła porządki w domu. Przemyśl to.
Milena o tym „myśli”, a im dłużej myśli, tym więcej teściowej w ich życiu. Czuje, że wkrótce się do nich wprowadzi.