Ale na noc postanowiliśmy nie zostać. Sytuacja nie jest ładna. Postanowiliśmy wrócić do domu, o czym zapomniałam ostrzec mamę. Kiedy przyjechaliśmy do niej, czekało mnie coś niesamowitego. Otworzyliśmy drzwi swoim kluczem i oszaleliśmy

Sześć lat temu mama wyszła za mąż po raz drugi. Rozwiodła się z ojcem, w dość młodym wieku. Wyjechałam więc do rodziny na południe, a matka pozostała w tym samym mieszkaniu. Nie zdziwiłam się ich rozwodem, ponieważ zawsze wiedziałam, że nie pasują do siebie. Tata był zbyt spokojny i miękki, a matka miała twarz z charakterem, tak że nie każdy z nią wytrzymywał.

Byłam już dorosła, więc nie musiałam niczego wyjaśniać rodzicom. Miałam bardzo dobry kontakt zarówno z mamą, jak i tatą. Najwięcej jednak z mamą, ponieważ mieszkałyśmy w tym samym mieście. Zdecydowanie lepiej się komunikowałyśmy, gdy już razem nie mieszkałyśmy. Najpierw przebywałam w akademiku na uniwersytecie, a na moje dwudzieste urodziny tata dał mi najmniej oczekiwany choć bardzo upragniony prezent-była to kawalerka.

Mama aktywnie angażowała się w swoje życie osobiste i na szczęście nie wtrącała się do mnie. Ja do niej również. Przypadkiem jednak dowiedziałam się, że spotyka się z innym mężczyzną, dopiero kiedy zamierzali zalegalizować swój związek. Moja mama była w końcu dorosła, to był jej wybór, ale od razu mi się to nie spodobało.

To nie był mamy charakter, aby obdarowywać kogoś prezentami, czy dawać coś za nic. Nie wiem czemu matka tylko milczała, a wpatrzona była w niego jak w coś wielkiego, nieziemskiego. Może naprawdę to była miłość. Cóż, skoro sobie na to pozwoliłaś, w takim razie nic mi do tego.

Nowożeńcy mieszkali w mieszkaniu matki. Jej nowy mąż sam był bez pieniędzy i mieszkania, gdyż była żona wyrzuciła go, więc po rozwodzie został z niczym. Zanim przeniósł się do mamy, wynajmował pokój w dużym domu.

– Wyobrażasz sobie, że zrobił remont w tamtym mieszkaniu, kupił wszystko co potrzebowali, sam wszystko odnowił, a ona tak po prostu pozbawiła go dachu nad głową! – mama powiedziała mi ze łzami w oczach.

Znowu milczałam, choć uważałam, że kobieta postąpiła całkiem słusznie, aż w końcu przekonałam się o tym po następnej wypowiedzi.

– Słusznie robi, że nie płaci jej alimentów, ona i tak wszystko na siebie by wydała. Nawet dziecko mówi ze chciałoby zobaczyć ojca, a ona nawet nie chce z nim rozmawiać.

Syn tam, jeśli się nie mylę, ma piętnaście lat, więc „mówienie” takiemu dziecku nie jest już łatwe. Nie wystarczy mu raz porozmawiać z tatą, żeby wszystko zrozumieć. Ale tę myśl zostawiłam dla siebie. Nie widziałam sensu udowadniania czegoś mamie. Nie chcę żyć z takim balastem.

Sama wyszłam za mąż, mam syna. Tylko mama chciała przyjeżdżać do wnuka, ponieważ jej mąż „nie toleruje hałasu i płaczu dzieci”. Nie zasmuciło mnie to ani trochę, bo nie miałam ochoty go widywać.

Teraz gdy mój syn ma pięć lat to tylko czasami odwiedzamy mamę. W końcu trzeba było skrzyżować ścieżki z mężem mamy i się poznać. On nigdy nie milczał, zawsze miał najwięcej do powiedzenia. Dyskutował coś o wychowaniu dzieci, chociaż nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby sam był tym ojcem na „5”. Dlatego staraliśmy się przychodzić, kiedy był w pracy. Pracował trzy dni później miał wolne, robił gdzieś na jakimś dużym obiekcie. A kiedy nie było go w domu, zostawaliśmy nawet na noc.

Niedawno mój mąż i ja zostaliśmy zaproszeni na wesele przez starych przyjaciół. Impreza miała odbyć się poza miastem, więc planowaliśmy, że zatrzymamy się tam. Zabranie ze sobą synka byłoby problematyczne, bo przecież wciąż jest zbyt mały, aby bez problemu tolerować tak długie podróże.

Zapytałam więc mamę, czy spędziła by dwa dni z wnukiem. Mama musiała dowiedzieć się od męża, jaki jest jego harmonogram. Wkrótce potem odpowiedziała, że chętnie zostanie. Jej mąż wyszedł do pracy na jeden dzień, więc mama zabrałaby od nas synka i poczekałaby z wnukiem u niej w mieszkaniu. Wszystko układało się idealnie, pojechaliśmy więc z czystym sumieniem.

Postanowiliśmy nie zostawać na noc. Sytuacja na miejscu nie była łatwa. Wróciliśmy do domu, o czym zapomniałam ostrzec mamę. Kiedy przyjechaliśmy do niej, czekało mnie coś nie do zaakceptowania.

Otworzyliśmy drzwi kluczem i oszaleliśmy, gdy tylko zobaczyliśmy, gdzie jest nasze dziecko. Mój syn spał na korytarzu w łóżeczku. Przecież Mama ma trzypokojowe mieszkanie, a dziecko zamiast spać w łóżku, to spało na jakiejś drewnianej klapce przypominającej łóżeczko w korytarzu i bez światła. A przecież tłumaczyłam mamie, aby była obok niego, ponieważ czasami może się obudzić w nocy.

Mama i jej mąż jakby nigdy nic oglądali film w salonie. Weszłam z zażenowanym wyrazem twarzy. I wiecie co? Ten pan siedział niczym z koroną na głowie i jeszcze zaczął się oburzać, dlaczego właściwie zjawiłam się w jego domu bez ostrzeżenia.

W jego domu? Tak, w tym domu to jego są jedynie dziurawe kapcie, a mieszkanie zgodnie z prawem było moje. Powiedziałam to i ostrzegłam, że jeśli mój syn został położony do łóżka na korytarzu, to jutro u prawnika dokonam wymiany mieszkań i wreszcie odbiorę to co od dawna mi się należy.

Małego zabraliśmy, gdy jeszcze spał więc się nie zorientował. Następnego dnia rozmawiałam z mamą i jakże super rozmawiała. Mówiła, że nie zamierzali usypiać wnuka na korytarzu. Po prostu bawił się zabawkami i zasnął. Tak! Jasne! Zasnął w piżamie na poduszce i prześcieradle, które był ubrany (bo w to uwierzę).

Ta sytuacja jest również nieprzyjemna dla mojego męża i prosił, aby nie być w gorącej wodzie kąpanym i nie psuć ludziom życia. Na pewno wszystko już zrozumieli. A ja właśnie nie chciałam się uspokajać. Ja biorę swoje, a oni niech sobie radzą. Jaka wina taka kara! A może się mylę?

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Ale na noc postanowiliśmy nie zostać. Sytuacja nie jest ładna. Postanowiliśmy wrócić do domu, o czym zapomniałam ostrzec mamę. Kiedy przyjechaliśmy do niej, czekało mnie coś niesamowitego. Otworzyliśmy drzwi swoim kluczem i oszaleliśmy