Brat mojej żony wraz ze swoją rodziną pojawiają się u nas każdego roku. Z jednej strony cieszę się z ich wizyty, bo udało się nam znaleźć wspólny język, co pomaga nam w utrzymywaniu zdrowych i ciepłych relacji.
Niestety przed każdym ich przyjazdem mocno się denerwuję, a raczej boję się, że coś zepsuję. Za każdym razem, kiedy brat żony z rodziną pojawiają się u nas, jego żona zawsze coś umyje, posprząta, wyciera – musi lśnić od czystości, inaczej nie potrafi usiedzieć spokojnie ani minuty.
Z żoną uważamy, że najwidoczniej ma jakieś problemy natury psychicznej – może to jakaś nerwica natręctw, z którą nie potrafi sobie po prostu poradzić? Teściowa jednak mówi, że Klara nie ma żadnych problemów, a po prostu od wczesnego dzieciństwa rodzice uczyli ją, że zachowywanie porządku jest jedną z ważniejszych rzeczy dla kobiety. Ja jednak uważam, że powinna zwrócić się z tym do psychologa – ona siedząc przy stara się go wręcz wypolerować! Mimo tego, że jemy czy rozmawiamy, ją interesuje tylko czystość tego mebla! Zlew stara się nam wyczyścić tak, aby wyglądał jak nowy, a raz nawet w ciągu pół godziny dwa razy wyczyściła nam ozdobne naczynia postawione w nieużywanym kredensie.
Jak więc widzicie, ich wizyta zawsze wiąże się z nerwami i utrzymanie jakiejś równowagi psychicznej w tym czasie jest po prostu sporym wyzwaniem. Staram się jednak zrozumieć żonę szwagra i jej nie urazić, nie zwracając uwagi na jej nerwowe zachowania. Jednak zarówno mnie, jak i żonę stresuje fakt, że być może jesteśmy przez nich oceniani jako brudasy, którzy nie potrafią utrzymać idealnego porządku. Żona szwagra zawsze znajdzie coś, co będzie niedomyte i co może nam wytknąć. Z jednej strony nie mogę doczekać się spotkania ze szwagrem, bo mamy wiele wspólnych tematów, a z drugiej strony boję się pobytu ich rodziny u nas.