Całe życie

Późny wieczór, do połowy pusty, mały, podmiejski autobus.  

– Dziewczyno, przepraszam – na puste miejsce przy dziewczynie usiadł starszy mężczyzna. Dziewczyna przeniosła wzrok z ekranu telefonu na nieoczekiwanego rozmówcę – Jeszcze raz przepraszam. Widzę, że oglądasz śmieszne filmy z psami, to znaczy, że pewnie lubisz psy?

Dziewczyna skinęła głową.

– Mam pieska… Nie myśl sobie, że chcę od Ciebie nie wiadomo czego, oj nie… A tutaj byłem w gościach, wypiłem trochę. A jak inaczej? Tym bardziej w gościach… Byłem u siostry, siostry żony. Ona mine tylko mówiła: „Zostań, Szymon, bo jest już za późno. Jutro wrócisz do domu i też będzie dobrze”. A jak jutro, skoro Bartuś czeka na mnie w domu, więc muszę dziś wrócić… A tutaj widzę, że oglądasz akurat filmy o psach. 

Dziewczyna patrzyła już z zainteresowaniem na mężczyznę.

– Mam takiego śmiesznego, fajnego pieska – dobermana! Zaskoczona? Wszyscy są zaskoczeni, kiedy im to mówię. Stary facet z takim psem. Tylko ja mam sekret – mężczyzna uśmiechnął się przebiegle – Mój doberman jest mały, no miniaturka. Słyszałaś o czymś takim? To taki mini Doberman. Chociaż sam jest fizycznie mały, w duszy jest prawdziwym, dużym doberman. Jak więc miałbym nie nakarmić go wieczorem? Chyba by zjadł wszystkie meble w mieszkaniu! A wiesz, jakie mam mieszkanie? Ponad sto metrów kwadratów. Znowu zaskoczona, po co staruszkowi tyle miejsca? Kiedyś takie mieszkanie było potrzebne, bo żona, troje dzieci. Dużo pracowałem, podejmowałem się każdej pracy i się dorobiłem… A teraz dzieci dorosły, wyjechały do różnych miast, zakładają swoje rodziny. A ja z Bartkiem nigdzie się stąd nie wybieramy. Tu jest nasz dom…

Sześć lat temu podarowałem mojej żonie Bartka, żeby się nie nudziła. W końcu przeżyliśmy z nią trzydzieści pięć lat, nie mogłem patrzeć, jak jest smutna. A Bartuś jest fajny. 

Biega, szczeka, gryzie. Tak, tak, gryzie, ale lekko, tak dla zabawy. Więc jak mogę go zostawić bez kolacji? 

Teraz sam się nie nudzę. Pochowałem już żonę, zmarła na raka- jego głos drgnął, ale szybko biorąc się w garść, mężczyzna kontynuował – a Bartuś został i tak żyjemy sobie razem. Dbam o niego, a on o mnie. Wiesz, urządziłem mu wybieg na spacery, duży wybieg. Mogę sobie pozwolić na to, aby spełniać jego psie zachcianki. Wiesz jaka jest moja emerytura? Duża. Więc teraz, kiedy jest zła pogoda albo źle się czuję, Bartuś sobie może chodzić po krytym wybiegu.

Tak, zdarza się, że źle się czuje. W końcu, kiedy pracowałem w stoczni, spadło na mnie żelastwo ważące ponad dwie tony. Ci, którzy to widzieli myśleli, że już nie wstanę na nogi, ale ja wierzę zawsze w najlepsze. Przez długi czas byłem leczony, rehabilitowany i sam dużo nad sobą pracowałem, a potem zaskoczyłem wszystkich – wstałem i to o własnych siłach! Nie mogłem tego zrobić mojej rodzinie….

A teraz Bartuś, on mnie potrzebuje. Zniknie beze mnie. Kto go nakarmi oprócz mnie? 

Dziewczyna słuchała, pytała o coś. Mężczyzna z przyjemnością tłumaczył, powtarzając w kółko, że trzeba nakarmić Bartusia.

Do połowy pusty autobus podmiejski.

Późny wieczór.

I całe życie człowieka.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Całe życie