– Zabierasz mojego syna na przejażdżkę, on nie może nawet kupić żarówki.
W niedzielę rano, leżałam wygodnie na kanapie. Mój mąż pojechał do swojej matki wymienić żarówkę. Ale powód wizyty jej syna był, oczywiście, inny:
– Synu, czy nie zapomniałeś, że Damian ma dziś urodziny? Chciała mu przypomnieć o rocznicy siostrzeńca.
Mój mąż jest prawdziwym rozrzutnikiem, jego pensja wystarcza tylko na kilka dni. Dobrze, że daje mi pieniądze na czynsz i zakupy spożywcze. Resztę wydaje na nowe gry i wszystko inne, co jest mu do nich potrzebne. Nie zwracam na to uwagi, bo chyba wolę pozwolić mojemu mężowi się bawić grając w domu w gry, niż żeby pił w garażu i wychodził do nocnych klubów. Poza tym czytałam gdzieś, że pierwsze czterdzieści lat jest najtrudniejsze dla każdego człowieka.
Nie opisałam tego wszystkiego, żeby ktoś mi współczuł, tylko chciałam opowiedzieć, dlaczego mój małżonek ma zawsze puste kieszenie. Ja nie mam takich problemów, udaje mi się nawet zaoszczędzić. Często pożyczam mojemu małżonkowi pieniądze, jeśli pilnie ich potrzebuje. Zawsze jednak odmawiam mu, gdy potrzebuje pieniądze na potrzeby swojej matki, siostrzeńców czy siostry.
Oczywiście przypomniałam sobie, że dziś są urodziny siostrzeńca Damiana, więc tydzień temu kupiłam mu w prezencie sterowany samochodzik. Zanim mój mąż pojechał do rodziny, podjechałam i uroczyście wręczyłam mu prezent, następnie wróciłam obejrzeć film. Nie poszłam na imprezę, którą organizują, bo mamy wzajemne pretensje z teściami. Są przekonani, że nie mam nic do zaoferowania, bo nie pozwalam mężowi wydawać na nich pieniądze i odmawiam niańczenia jego siostrzeńców. Kiedyś zgodziłam się niańczyć dzieci szwagierki przez godzinę, ale zabrali je dopiero po pół dnia, dlatego nie zdążyłam na czas do pracy. Miałam też czelność poskarżyć się o tym mojej szwagierce. Teściowa i siostra męża nazywały mnie bezwstydnikiem i samolubem. Odmawiałam wszystkie kolejne prośby o opiekę nad dziećmi. Nigdy jednak nie przeszkadzało mi, gdy mąż opiekował się moimi siostrzeńcami, bo ja też lubiłam się z nimi bawić.
Po wyjściu małżonka do matki, nie więcej niż kilka godzin później, przybył do naszego domu z całą swoją rodziną, w tym z siostrzeńcami. Byłam bardzo tym faktem zaskoczona. Moja teściowa przeszła bezwstydnie przez dom, nie ściągając butów, ani kurtki i poinformowała nas ważnym komunikatem:
– Postanowiliśmy, że skoro Damian ma urodziny, to damy mu tablet, który sam wybrał, wart dwa tysiące złotych. Jesteś mi kochana winna osiemset złotych za ten prezent. Ja bym dała chłopakowi tablet, ale nie taki drogi, tylko taki prosty, za jakieś pięćset złotych, przecież to jeszcze dziecko. Tylko jakimś fatalnym zbiegiem okoliczności siostra męża od ponad dwóch tygodni zamieszcza na swojej stronie na portalu społecznościowym, zdjęcie tabletu za dwa tysiące tysiące złotych. Czasami takie zbiegi okoliczności zdarzają się w życiu, ale w ten zabardzo nie wierze.
Jest jasne, że nie dałam żadnych pieniędzy. W tym momencie nawet mój mąż zaczął mi robić wyrzuty, że jestem chciwa. Włączyłam komputer i wezwałem Damiana do siebie. W ciągu zaledwie pięciu minut on i ja wybraliśmy i kupiliśmy gadżet, który mu się spodobał. A oni zawsze mi wytykają, że nie toleruję dzieci! Chłopiec popędził radośnie do mamy, która cały czas siedziała na korytarzu. Teściowa nie uznała mojego serdecznego gestu za godny i natychmiast się oburzyła.
– Nikt Cię o to nie prosił, miałaś oddać pieniądze, więc daj sobie spokój. Zdzierasz z mojego syna, on nie może nawet kupić żarówki. Daj mi natychmiast te osiemset złotych, dobrze wiesz, że to pieniądze mojego syna.
W tym momencie zaczęła sięgać do mojej torby, która leżała na stoliku nocnym. Spojrzałam na małżonka i wysyczałam:
– Mają się stąd wynieść w ciągu trzech minut!
Wtedy mój małżonek chwycił swoją matkę i wywlókł ją z naszego domu. Trzy minuty to wszystko, czego potrzebował. Więc jestem za tym, żeby mój małżonek wydawał swoją wypłatę na gry komputerowe, bo kiedyś mamusia zabierała mu wszystkie pieniądze. Wolałabym, żeby wydał swoją wypłatę na coś, co sprawia mu przyjemność, niż żeby Ci frajerzy mu ją zabierali.
Weźmy na przykład dzisiejszy incydent z żarówką. Mąż był już prawie u mamusi, kiedy zadzwoniła i kazała mu kupić po drodze żarówkę. Gdy dotarł do sklepu, przekazał sprzedawcy telefon, aby matka powiedziała o jaką konkretnie żarówkę chodzi. Następnie facet zapakował mu torbę z dwudziestoletnim zapasem żarówek i powiedział mu kwotę, jaką musi zapłacić. Matka wtedy zasugerowała sprzedawcy, żeby dał mu najdroższe energooszczędne żarówki i w takiej ilości jakiej ma. Dobrze wiedziała, że syn nie płaci za to małej ceny.
Teraz siedzę tu i myślę, że powinnam była wyjść za sierotę! Czy synowa zawsze muszą mieć pod górkę z teściową?