Ciepłe wrześniowe popołudnie. Na placu zabaw bawią się dzieci. Anastazja siedzi obok na ławce, przegląda gazetę i spogląda w stronę dzieci.
Pięć lat wcześniej.
Poranek na działce. Jasne czerwcowe słońce dosięgnęło poduszki. Anastazja obudziła się ze znanymi jej, łagodnymi nudnościami i osłabieniem. Podniosła głowę. Dwuletni syn Maciuś wciąż spał słodko. Mąż Edward wcześnie pojechał do pracy. „Mam nadzieję, że to jest to, o czym myślę” – uśmiechała się do siebie znacząco, myśląc – „muszę kupić test i sprawdzić swoje przypuszczenia”.
Zgodnie z oczekiwaniami kobiety test pokazał pozytywny wynik – dwie kreski. Radość przepełniała ją wewnątrz i rozlewała się na zewnątrz. Nagle poczuła niepohamowane pragnienie podzielenia się swoim szczęściem ze wszystkimi, z całym światem i wszechświatem!
Wieczorem w kuchni wraz z mężem żywo rozmawiała o tej radosne nowinie, snuli razem plany.
– Musimy pilnie wyremontować pokój dziecięcy – sugerował Edward – to akurat dobry moment, skoro z Maciusiem i tak przebywacie teraz głównie na działce. Myślę, że ojciec mi pomoże i zdążymy.
– Możesz się nie spieszyć – śmieje się żona i głaszcze brzuch – to jeszcze nie nastąpi tak szybko.
– Nie no, muszę się spieszyć, dopóki jest ciepło i możecie tu mieszkać… na świeżym powietrzu – zamyśla się – żebyście nie musieli oddychać farbami i kurzem… Zacznę w przyszłym tygodniu.
Długo przytuleni siedzieli na tarasie. Czy zasną w tak piękną noc?
Minęły trzy miesiące. Remont w domu został pomyślnie zakończony, skończyły się także letnie upały, które ustąpiły miejsca jesiennemu słońcu… Tymczasem Anastazja regularnie chodzi na wizyty do poradni ginekologicznej. Ciąża przebiega dobrze. Powoli robili już zakupy – kupili wanienkę dla dziecka, blender do przygotowywania papek dla niemowląt. Rodzice starają się wziąć pod uwagę wszystkie szczegóły oraz poprawić te błędy, które popełnili przy pierwszym dziecku. Póki co szczęśliwie oczekują na ten mały cud.
Minęły kolejne dwa miesiące. Brzuch Anastazji jest wyraźnie zaokrąglony, dziecko dobrze się rozwija. Teściowa, uśmiechając się, przepowiada:
– Zobaczycie, będziecie mieć córeczkę – spoglądając znacząco na córkę, oświadcza – dokładnie, dziewczynkę!
– Och, dobrze by było – uśmiechając się szczęśliwie, wzdycha – syna już mamy, a oboje bardzo chcielibyśmy córeczkę.
Na wizycie u lekarza Anastazja ze spokojem podchodzi do badań, ponieważ jest pewna, że wszystko jest w porządku.
– Widzę tutaj… – marszczy czoło lekarz, przeglądając wyniki – Proszę tutaj usiąść, musimy porozmawiać.
Anastazja była zaskoczona. Usiadła przy biurku lekarza i oczekiwała na to, co powie.
– Nie chcę Pani straszyć, ale … – patrzył uważnie na ciężarną – Dziecko ma wrodzoną wadę.
– Co? To bzdura! – kobieta zmienia się na twarzy – Wszystko jest w porządku, to musi być jakiś błąd.
– Nie ma żadnego błędu! – odpowiada lekarz – Proszę popatrzeć, wszystko jest w wynikach! Dziecko może urodzić się niepełnosprawne. Jedna nerka jest całkowicie nierozwinięta. Czy miała Pani jakieś podobne przypadki w swojej rodzinie? Zwykle coś takiego jest dziedziczne. A może u Pani męża?
Anastazja jakby nie słyszała tego, co do niej mówił lekarz. W głowie był jakiś huk, jakby ktoś uderzał wielkim i ciężkim dzwonem. Gorące łzy spływały strumieniem po policzkach, które – tak jej się wydawało – zmywają jej wszystkie plany i marzenia. Pozostał ból i pustka.
W domu powiedziała o wszystkim mężowi. Razem w pamięci szukali podobnych przypadków, ale nie – nic takiego nie było. Matka kobiety cicho szlochała w kuchni. Radość i ożywienie ustąpiły miejsca żałobnemu nastrojowi..
– Córko, a może urodzisz? – zapytała ostrożnie matka – Na świecie jest wiele niepełnosprawnych dzieci i żyją, ja Ci we wszystkim pomogę.
Córka wypaliła.
– Nie, mamo! – pokręciła głową, ocierając łzy – Lekarz powiedział, że z taką wadą dziecko będzie na zawsze przykute do łóżka. Nie będzie mogło ani chodzić, ani bawić się, więc lepiej od razu zdecydować. Zapisałam się na zabieg na środę, na jutro. Poleżę po wszystkim jakieś dwa, trzy dni i potem będzie tak, jak wcześniej, jakby to nigdy nie miało miejsca.
– Dobrze, córeczko… – zgadza się matko – To Twoja decyzja.
Noc. Anastazja była bardzo zdenerwowana przed zabiegiem, który miał być wykonany już za kilka godzin. Przez długi czas rzucała się i przewracała z boku na bok w łóżku, aż w końcu zasnęła. Nagle poczuła, jak ktoś ciągnie ją za palec prawej ręki. Odwróciła głowę, otworzyła oczy, a tam – mała dziewczynka, która uśmiechała się do niej szeroko.
– Śpisz? – pyta dziecko i wspina się na łóżko, a potem usiadła obok niej – Bo ja nie śpię, boję się. Usiądź ze mną.
– Kim jesteś? – kobieta wybałuszyła oczy – Co tu robisz? Dlaczego się boisz?
Dziewczynka przytuliła się, a Anastazja czuła nerwowe drżenie dziecka.
– Nie kochasz mnie? – zapytała nagle dziewczynka, podnosząc na nią oczy pełne łez – Nie potrzebujesz mnie już? Tak?
Anastazja przytuliła dziewczynkę i w ogóle nie rozumiała, co się dzieje.
– Kim jesteś? – zapytała ponownie, patrząc w oczy tej kruszynce.
– Nie poznajesz mnie, mamo? – szlochając, zapytało dziecko – Jestem Twoją córką. Jestem w Twoim brzuchu. Chcesz mnie zabić? Mamo, daj mi szansę, proszę!
Anastazja zrobiła jeszcze większe oczy i otworzyła usta. Zabrakło jej powietrza, zaczęła mieć jakieś zawroty głowy. Spojrzała jeszcze przez chwilę na dziecko, a następnie zemdlała.
Obudziła się zlana zimnym potem. Mąż zaproponował, że zawiezie ją na umówiony zabieg. Jechali w ciszy.
Kobiety siedziały przed gabinetem. Anastazja nerwowo skubała szalik, ciągle próbują dojść do siebie po nocnym śnie. Wszystko było w nim takie prawdziwe! Teraz jest dręczona wątpliwościami. Do gabinetu weszła kobieta, a potem była kolej na nią.
– Pani Sikora, proszę wejść! – krzyczy lekarz – Sikora! Gdzie Pani Sikora?
Kobiety wzruszają ramionami.
– Kto następny? – kiwa głową lekarz – proszę wejść!
Anastazja podniosła oczy znad gazety i spojrzała na zegarek. „Zaraz Maciek wróci ze szkoły! Musimy iść do domu, podgrzać obiad”.
– Karina, córeczko! – krzyczy Anastazja – Wystarczy na dziś, wracamy do domu. Zaraz brat wróci ze szkoły. Chodźmy!
Dziewczynka podskakując biegnie do matki i wymachuje wiadereczkiem. Przytula matkę i śmieje się wesoło.
– Mamo, już idę! – krzyczy z daleka, a do nich zbliża się chłopiec chodzący do pierwszej klasy i mówi:
– Czekałyście na mnie?
Chłopiec biegnie do klatki. Następna idzie Anastazja, która trzyma swoją córkę za rękę. Obie uśmiechają sie do siebie. W jej dłoni jest ciepła dłoń córki.
„Co za szczęście” – myśli matka – ” Co za szczęście, że Cię posłuchałam! Że los dał nam szansę!”.