Na przystanku prócz mnie stała mama z córeczką w wieku około ośmiu lat. Zimny, wilgotny wiatr, ponury listopad, wszystko szare i brzydkie. Mam słuchawkę w jednym uchu, mamę dziewczynki pochłania jej telefon, a dziecko rozgląda się dookoła. Nagle patrzy mi prosto w oczy i uśmiecha się:
– A ja wiem, czym jest szczęście!
To było tak nieoczekiwane, że ja, dorosła kobietam, byłam zdezorientowana i zdumiona.
– I czym ono jest?
– Szczęście, to kiedy przybiegnie się zmarzniętym z ulicy, a w domu jest ciepło i czeka na nas gorąca herbata z sernikiem zrobionym przez mamę. Szczęściem jest kiedy tata przychodzi z pracy i mówi, że jestem księżniczką, a mama jest naszą królową. Jest też tak także, gdy gardło boli, a nos jest zatkany, ale mama smaruje nas miętową maścią i czuć ulgę. Szczęście to także moment, kiedy chłopak, którego lubisz ciągnie Cię za warkocz i nikomu innemu na to nie pozwala.
Patrzę na dziewczynę i też nieświadomie zaczynam się uśmiechać, włączając się do gry:
– Szczęście jest wtedy, kiedy wracasz do domu, otwierasz mu drzwi, a miękkie łapy Twojego kota łapią Cię za nogę, potem się o nią ociera, zagląda Ci w oczy i mówi coś w swoim kocim języku.
Szczeście jest także w momencie, kiedy w sklepie przytrzymałaś dla kogoś drzwi, a ta osoba się do Ciebie uśmiechnęła i powiedziała „dziękuję”. To także moment, kiedy długo padało i nagle wyszło słońce. To wtedy małe dziewczynki na przystanku mówią właściwe słowa, które sprawiają, że dorośli zaczynają się uśmiechać.
Nagle dziewczyna przytuliła mnie, jej mama oderwała się od telefonu i popatrzyła na nas z niepokojem. Mój autobus się zbliżał. Kucnęłam, przytuliłam dziewczynkę i powiedziałam:
-Dziękuję.
Kiedy widziałam je na przystanku odjeżdzając autobusem, machnęłam do nich ręką i uśmiechnęlam się. Szczęście jest proste. Najważniejsze jest to, że w pobliżu jest ktoś, kto przypomni Ci o tym w trudnych czasach.