Dostałam od syna SMS-a o treści: Twój prezent stoi pod drzwiami”. Kiedy wracałam z pracy do domu i zobaczyłam to na korytarzu, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

Grażyna Urbańska pracuje w szpitalu, który znajduje się w pobliżu jej domu. W Sylwestra zwykle nikt nie chce akceptować zmian w grafiku i chce, aby ten dzień był wolny, aby móc spędzić tę noc z rodziną lub przyjaciółki. W związku z tym, że mąż Grażyny zmarł rok temu, nie chciała zostać sama w domu ze wspomnieniami i zgodziła się wziąć zmianę tego dnia. Miała syna, który był żonaty i miał kilkumiesięczne dziecko. Dzień przed sylwestrem syn zadzwonił do niej z prośbą, aby następnego dnia zajęła się ich dzieckiem, ponieważ z żoną chciałby spędzić tę noc na zabawie z przyjaciółmi.

Nie mogę synu, wzięłam w sylwestra dyżur i nie mogę ot tak wyjść sobie z pracy. 

 – Mamo, to tylko noc, poza tym ja nie proszę Cię często o pomoc. 

 – Gdyby nie dyżur to proszę, nie byłoby problemu, ale teraz nie da się już niczego zrobić. Po telefonie syna zadzwoniła do niej synowa, żeby poprosić ją o to samo, jednak Grażyna nie mogła pomóc. Następnego dnia kobieta wyszła wcześnie do pracy, w drodze do niej robiąc jeszcze drobne zakupy. Przyszła do pracy, a tam rodziły już dwie kobiety – zapowiadało się, że to będzie ciężki dyżur. O drugiej w nocy miała dopiero czas, aby sobie usiąść. Wtedy też wzięła telefon do ręki, aby życzyć synowi szczęśliwego nowego roku, jednak czekał już na nią sms od syna. Napisał do niej, że przed drzwiami mieszkania czeka na nią niespodzianka. 

Grażyna była podekscytowana i zachwycona, że o niej pomyśleli, dlatego zadzwoniła do syna, aby mu podziękować za prezent. Okazało się jednak, że tą niespodzianką było ich dziecko, które zostawili w wózku przed drzwiami myśląc, że kobieta jest w domu, a potem poszli na imprezę sylwestrową. Syn krzyczał na matkę, a ona i jego żona rzuciły się w drogę, aby sprawdzić, co z dzieckiem. Na szczęście było u sąsiadki, która usłyszała płacz dobiegający z korytarza i widząc, że dziecko jest samo, zabrała je do siebie. 

Następnego dnia dziecko miało gorączkę. Lekarze je dokładnie przebadali i na szczęście nie było mu nic nic poważnego. Oczywiście syn i synowa oskarżyli Grażynę o to, że naraziła dziecko na niebezpieczeństwo i uważali, że to ona jest winna. Jednak ona nie zamierza brać na siebie odpowiedzialności za to, co się stało, ponieważ ostrzegała, że nie będzie mogła się nim zająć, a oni chcieliprzechytrzyć i jeszcze ją obwiniają. 

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Dostałam od syna SMS-a o treści: Twój prezent stoi pod drzwiami”. Kiedy wracałam z pracy do domu i zobaczyłam to na korytarzu, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.