– Pani Tereso, już czas, aby zamykać, a ten stoi i nic nie kupuje! – sprzedawczyni Olga skarżyła się kierowniczce.
Teresa podniosła głowę znad listy do hurtowni i zapytała rozproszona:
– Kto stoi? Dlaczego? Powiedz, że zamykamy i po sprawie. Po co mi zawracasz głowę?
Olga była już na progu, ale się zawahała. Wtedy Teresa odłożyła papiery na bok i powiedziała zmęczona:
– Dobra, razem to załatwimy.
Wyszła na sklep i jej serce pękło. Tyłem do niej stał żołnierz przed witryną z ciastami. Wystające uszy zabawnie wyglądały w zestawieniu z ogoloną głową.
– Michał, synku! – krzyknęła ochryple Teresa. Wtedy w ich stronę popatrzyli wszyscy – Olga, sprzątaczka i ciotka Waleria, która tutaj pomagała. Odwrócił się także żołnierz. Teresa westchnęła konwulsyjnie – znowu wszystko zaczyna się od nowa, znów zobaczyła syna w obcym człowieku.
Z trudem doszła do siebie i powiedziała:
– Młody człowieku, wkrótce będziemy zamykać. Jeśli nic nie zamierzasz kupić, to proszę o wyjście – ten jeszcze dzieciak uśmiechnął się zawstydzony.
– Przepraszam, nie mogę wybrać. Mam mało pieniędzy – i otworzył dłoń wypełnioną drobnymi.
– Co, to wszystko, co dostałeś na przepustkę? A może rodzice słabo pomagają? – zażartowała Teresa, podchodząc bliżej.
– To nie dla mnie, a dla siostrzyczki. Mam tydzień przepustki, więc przyjechałem, mieszka tutaj niedaleko, w domu dziecka na ulicy Krzeszowickiej. Zostaliśmy sami na tym świecie. Pieniądze ktoś mi ukradł w pociągu, więc dobrze, że chociaż w drugiej kieszeni miałem jakieś drobne – chłopak się zarumienił.
Teresę jakby oblano zimną wodą, a potem odwróciła się do Olgi:
– Dziewczyny, chodźmy, szybko spakujemy coś smacznego, zrobimy jakąś paczkę – nakazała, a następnie zwróciła się do żołnierza: – Daj mi chwilę. Jesteś głodny? – spytała kobieta i wzięła go za rękę – Chodź do mojego biura. Napijesz się herbaty i zjesz kanapki.
Chłopak rumieniąc się poszedł za nią.
Tymczasem na korytarzu Olga i jej współpracownica pakowały do paczki słodycze.
– A dlaczego nasza Teresa była tak podekscytowana? Czas już wrócić do domu i zamknąć kasę, a my tu jeszcze coś robimy – narzekała Olga.
Ciocia Waleria krzyknęła na nią:
– Na co narzekasz? Pakuj i nie marudź, Teresa wie, co robi. Musimy zrobić coś dobrego dla tej dziewczynki, wesprzeć też tego chłopaka, to w końcu sieroty.
– Szczerze mówiąc, widziałam ją w takim stanie po raz pierwszy. Jak ona do niego krzyknęła? Michał? Jesteś jej ciotką, znasz ją przecież, o kim ona mówiła?
Wtedy słysząca wszystko sprzątaczka przestała myć podłogę i westchnęła smutno.
– Tak nazywał się jej syn, który wyjechał na wojnę do Afganistanu. Miała tylko jego. Nie daj Boże, żebyście doświadczyły czegoś takiego w życiu! Przedtem była inna – lubiła się śmiać, była też ogromną gadułą. Jednak od kiedy nie ma Michała, zmieniła się całkowicie.
W tym czasie Teresa w biurze pytała chłopaka:
– Od dawna jesteście sierotami? Jak ma na imię Twoja siostra? Gdzie spędzisz noc?
Ten zjadł kanapki z apetytem i odpowiedział bez zastanowienia, że rodzice utopili się po pijaku. Siostra ma na imię Agnieszka i za dwa lata może opuścić dom dziecka. On po służbie wojskowej zamierza wróci na wieś i zamieszkać w domu po rodzicach, gdzie zabierze też siostrę. Tę noc zamierza spędzić na dworcu, ma nadzieję, że nikt go nie przegoni.
Teresa słuchała go i widziała przed sobą swojego syna. Tak samo marszczył nos, kiedy mówił i tak samo obgryzał chleb – najpierw skórkę, a potem całą resztę. Wtedy zapytała:
– Jak masz na imię?
– Zdziwił się, ale odpowiedział:
– No… Michał, sama tak Pani mnie zawołała. Zastanawiałem się nawet, skąd mnie Pani zna.
Teresę ścisnęło w gardle. Zakaszlała tak, że łzy spłynęły z jej oczu.
Michał zapytał:
– Coś nie tak? Źle się Pani czuje?
– Teresa wypiła wodę mineralną ze szklanki i otarła mokrą od łez twarz.
– W porządku, nie martw się.
A potem dodała:
– Słuchaj, tak nie może być. Przenocujesz u mnie, nie będziesz nocował na dworcu. Teraz pójdziemy do Agnieszki, a jeśli nas nie wpuszczą, to paczkę przekaże jej wychowawczyni. I nie kłóć się. Jestem starsza i lepiej wiem, co dla Ciebie dobre.
Michał nieśmiało zapytał:
– Twoja rodzina nie będzie miała nic przeciwko temu, że przyprowadzisz jakiegoś nieznajomego z ulicy?
Teresa uśmiechnęła się.
– Nie ma nikogo, kto mógłby być czemukolwiek przeciwny. Mieszkam sama – i przez chwilę pomyślała sobie o byłym mężu, który opuścił ją pół roku po tym, jak pochowali syna. Odszedł do dziewczyny, która była zaledwie dwa lata starsza od ich syna, którego już z nimi nie było.
Ma teraz troje dzieci, widziała go ostatnio. Postarzał się, przytył, wygląda zupełnie inaczej. Oczywistym jest, że prawdopodobnie nie pamięta już o Michale, ma swoje dzieci. Tylko ona wciąż nie może zapomnieć o swoim synku.
Rok po tym wydarzeniu na peronie stały obie – Teresa i Agnieszka, która zamieszkała z kobietą. Czekały na pociąg, którym miały jechać do Michała – najważniejszej osoby w ich życiu.