Taszczę wiadro winogron, a w plecaku zawieszonym na ramiona niosę wiadro pigwy. I nagle słyszę:
– Ach, piękna! Jak bardzo się cieszę, że Cię widzę!
Patrzę, a na przeciwko idzie mężczyzna, chyba narodowości romskiej. Myślałam, że rozmawia przez telefon, ale nie, nie miał go nawet w ręku i patrzył na mnie, a potem na moje winogrono w wiadrze i uśmiechał się.
„Dobra,dobra, już Was znam, dla Was każda to piękność” , ale myśląc moje usta w uśmiechu już rozszerzają się aż po same uszy.
Wchodzę do sklepu, patrzę w lustrzaną gablotę – wow, jaki mam rumieniec na twarzy! Zarumieniłam się, oczy się błyszczą, a to tylko jakiś obcy mężczyzna przechodzący obok nazwał mnie pięknością.
Natychmiast wyprostowałam plecy, a włosy zgarnęłam z czoła. Patrzę na sprzedawczynię, ona ze złości jest wręcz zielona. W jej oczach czają się karabiny maszynowe, które gotowe są zaraz wystrzelić. Wygląda więc na to, że kupujący i cała ludzkość dostali za swoje, albo jakby chciałaby ich przerobić na mięso. Tak nawiasem mówiąc, za jej plecami stała maszynka do mięsa.
– Cieszę się, że Panią widzę! – wykrzykuję – jaki ma Pani piękny szalik na szyi, po prostu niezwykły.
Co ja mówię? Tak, okłamałam trochę w kwestii tego szalika, ale miałam dobry nastrój, wiec samo jakoś tak mi się powiedziało. Skoro ja byłam taka zadowolona po tamtym komplemencie, to musiałam to dobro przekazać dalej!
Patrzę, a karabiny maszynowe nagle się chowają i zamiast nich w oczach pojawia się błysk. Widać teraz jej oczy – błękitne, jakby w kolorze nieba.
– Dziękuję! – uśmiecha się do mnie – co Pani podać? Dzisiaj mamy świeże udka z indyka, pyszne!
Cóż, piękna, prawdziwa piękność! A szalik na szyi naprawdę stał się szalikiem, a nie nudną szmatką.
Wracam do domu, przyciskając udka do piersi i po drodze trafiam na sąsiadkę złą jak diabli.
– Dlaczego nie karmisz swojego kota? Potem kradnie jedzenie mojemu Milkowi, świnia!
Milek to ogromny pies, dla którego mój kot mógłby być przekąską. Tak, Milek ma w miesce znacznie więcej jedzenia, ale kot bałby się podejść do tej bestii. Jednak wiem, że nie da się udowodnić tego sąsiadce. Widziałam, że za swojego Milka jest w stanie teraz rzucić zarówno mojego kota jak i mnie jemu na pożarcie.
Innym razem pewnie ucieszyłabym się, że będę mogła teraz powiedzieć sąsiadce, co myślę o jej psiaku i o niej samej, jednak dzisiaj byłam w zbyt dobrym humorze, żeby go sobie psuć przekleństwami. Miałam tak dobry humor, że sama z chęcią nakarmiłabym tego biednego, głodnego Milka lub podobne psiaki do niego!
– Cieszę się, że Cię widzę! – wykrzykuję – Tak bardzo kocham Twojego słodkiego psiaczka, że aż nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić. Proszę bardzo, oddam mu te udka. Zobacz, jakie piękne.
Patrzę, a zły wyraz twarzy sąsiadki zamienia się w słodki uśmiech. Poprawiła okulary i rozpromieniła się, a kręcone włosy opadły jej na ramiona.
– No coś Ty, nie będę jeszcze temu gadowi żarłocznemu dawać Twoich udek. Pozwól, że poczęstuję Twojego kota najlepszą karmą. Kici- kici, chodź tu, kochanie!
Mój złodziejaszek ył w siódmym niebie! Takiej łaski od tej, która zwykle wołała w jego kierunku “zabiję Cię” nie doznał jeszcze nigdy.
Stało się to wszystko tylko dlatego, że jedna obca osoba powiedziała do drugiej obcej osoby te słowa: „Jak bardzo się cieszę, że Cię widzę!”.
Tak, może wcale tego nie powiedział do niej, a do telefonu, bo być może miał słuchawki, nieważna – fala i tak poszła dalej.
Mówcie sobie więcej dobrych i miłych słów, tak po prostu, a świat będzie lepszy.