Jak towarzyszka podróży została moją żoną

Podobno w życiu nic nie dzieje się przypadkiem i los stawia na naszej drodze tych ludzi, którzy odegrają jakąś rolę w naszym życiu. 

Na jednej ze stron internetowych szukałem kogoś, z kim będę mógł się zabrać samochodem do Wrocławia. Gdy znalazłem pasujący mi przejazd, położyłem się spać, a rano pojechałem na umówione miejsce.

Gdy dotarłem na miejsce to zorientowałem się, że w podróż wybiorę się z dwoma miłymi dziewczynami. Wyglądały na sympatyczne, ale ileż to razy widziałem filmy kryminalne, które pokazywały, że pozory mylą i takie miłe dziewczyny mogą okazać się np.złodziejkami? Dlatego też wysłałem kumplowi numer rejestracyjny samochodu – tak na wszelki wypadek – i wsiadłem do samochodu. 

Na początku miałem wrażenie, jakby dziewczyny nie były zbyt miłe, raczej wydawały się być opryskliwe. Potem ta, która prowadziła powiedziała, że jeśli chcę, to możemy rozmawiać, a jeśli nie, to mogę się nawet zdrzemnąć. Mimo wszystko wolałem nie spać i wdałem się z nimi w rozmowę. Kierowcą była dziewczyna o imieniu Agnieszka, która opowiadała o swoich artystycznych osiągnięciach i narzekała, że przez swoją dość wrażliwą duszę ciężko jej znaleźć faceta. Bardzo chciała już wejść w poważny związek, ale niestety, miała pecha. Razem z drugą współpasażerką, Martyną, która okazała się być przyjaciółką Agnieszki, studiowały na Akademii Sztuk Pięknych.

Po przyjeździe do Wrocławia podziękowałem jej i wróciłem do domu. Postanowiłem napisać do Agnieszki i poprosić ją o wspólny spacer. Jakoś mnie zaintrygowała swoją osobą. Spotkanie przebiegło w niezwykle miłej atmosferze – spacerowaliśmy, a potem przesiedzieliśmy w uroczej kawiarni kilka godzin, tak sobie rozmawiając. 

Agnieszka powiedziała, że dzieli studenckie mieszkanie z samymi kobietami i brakuje jej męskiej ręki, a ma parę rzeczy do naprawienia. Pomyślałem, że pomogę i pomogłem tak bardzo, że dwa miesiące później byliśmy już małżeństwem! Teraz jesteśmy rodzicami cudownego chłopczyka i cóż mogę powiedzieć – przepełnia nas szczęście. Czasami pozory mylą i tak też było u mnie – myślałem, że Agnieszka nie jest zbyt miłą dziewczyną, a okazała się najbardziej ciepłą i kochaną kobietą na świecie.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Jak towarzyszka podróży została moją żoną