Jak w ogóle można utrzymać się z marnej emerytury? To musi być chyba ekstremalne życie

Moja przyjaciółka Wioletta ma prawie 70 lat i od dawna jest na emeryturze, ale nadal zachowuje dobrą kondycję zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Emerytura kobiety jest niewielka, ale pomaga jej to, że ma domek na działce letniskowej, który kiedyś dostała od swojego zakładu pracy.

Dzieci już dawno dorosły i mieszkają w innym mieście, więc na działce kobieta pracuje sama. Warzywa, jagody i inne owoce – takie zbiory pomagają jej nie wydawać zbyt wielu pieniędzy z emerytury na jedzenie, a w lepszych okresach nawet zarobić trochę pieniędzy, sprzedając ich nadwyżkę na rynku.

Podczas jednej z rozmów z Wiolą zapytałam, jak zaczęła żyć na tak małej emeryturze. Okazało się, że ona uważa się za dość „zamożną” emerytkę, ponieważ latem nie musi kupować warzyw, bo sama je uprawia, a zimą pomagają jej weki, które wcześniej sobie sama zrobi. Powiedziała też, że szczerze współczuje swojej rówieśnicy, która mieszka na tej samej klatce co ona, ponieważ nie ma działki i wszystkie warzywa czy owoce musi sama kupować, więc jeszcze trudniej żyć jej z emerytury.

Niespodziewanie Wioletta zmieniła temat rozmowy:
– To nie tak, że młodzi ludzie żyją jakąś pełnią życia. Wszyscy z nich uważają, że całe życie jeszcze przed nami, a przyszłość z pewnością będzie jasna i ciągle do niej dążą. Trzeba jednak żyć dniem dzisiejszym i szukać dobra w tym, co dzieję się tu i teraz. Nikt nie gwarantuje, że obudzimy się jutro rano. Nie chę nikogo przestraszyć, po prostu taka jest prawda, dlatego trzeba doeniać każdy dzień i każdą chwilę, a nie odkładać szczęście na później.

Chociaż pewnie i tak masz odmienne zdanie – westchnęła moja rozmówczyni przed kontynuowaniem tego, co chciała powiedzieć – Sama myślałam, że to dopiero początek, a szczęście przyjdzie później, ale potem spojrzałam wstecz: większość życia już przeżyłam, a wszystkim, co mam jest tylko domek letniskowy i kilka kotów. Żyło mi się dobrze, ale nie jakoś cudownie. Miałam nadzieję, że najpierw trochę pocierpię, przemęczę się, aby potem życie było jak z bajki. Wtedy uważałam, że nie ma czasu na zastanawianie się, że trzeba pracować i dążyć do przyszłości, a potem najwyżej znajdę czas dla męża czy dzieci. Niestety, to nieprawda.

Jeśli mam powiedzieć o emeryturze, to nie może być ona naszym głównym źródłem środków do życia, a dodatkiem, ale czy wielu ma jeszcze siłę na pracę czy możliwość zrobienia czegoś przedsiębiorczego? Większość musi liczyć każdy grosz i odmawiać sobie praktycznie wszystkiego. My, staruszkowie, jesteśmy dość bezpretensjonalnymi ludźmi jeśli chodzi o wymagania co do poziomu życia – wychowaliśmy się w taki sposób, że pieniądze nie są dla nas najważniejsze i małe dzieci uczono, aby cieszyły się z jak najmniejszych rzeczy.

Kiedy dostaję emeryturę, płacę od razu za mieszkanie, a to, co mi zostaje, dzielę na cały miesiąc. Kupuję trochę mleka, chleba, śmietany, czasem rybę lub kawałek mięsa. Hoduję własne warzywa, zbieram z nich nasiona do sadzenia i wychodzi taniej, a na pewno zdrowiej, bez chemii sklepowej. Jeszcze na pogrzeb trochę odkładam – jak umrę, to chciaż dzieci będą mnie miały za co pochować, bo nie chcę przenosić na nie moich problemów, ani teraz, ani kiedy umrę. Stopniowo odkładam na prezenty dla wnuków, aby móc je kupić, kiedy będą miały do mnie przyjechać, bo chcę rozpieścić dzieciaki wszystkim, co najlepsze.

Słuchałam i zastanawiałam się, jacy wszyscy jesteśmy różni – jedni płaczą, że nie mają od dzieci i wnuków pomocy, inni sami sobie radzą i nie chcą obarczać dzieci swoimi problemami.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Jak w ogóle można utrzymać się z marnej emerytury? To musi być chyba ekstremalne życie