Jak wytłumaczyć córce, że czas wziąć odpowiedzialność za życie? Może zgłosić ją do opieki społecznej?

Pewnego dnia jechałam autobusem – to była dość długa podróż. Za mną siedziała kobieta wyglądająca na około 60 lat. Prawdopodobnie towarzyszką podróży kobiety była jej przyjaciółka, ponieważ opowiadała jej swoją historię dość głośno, szczerze i ze wszystkimi szczegółami.
Krystyna (wywnioskowałam z rozmowy, że tak ma właśnie na imię ta kobieta) opowiadała o tym, co przydarzyło się jej w życiu. Główną bohaterką tej opowieści była jej córka, która miała już prawie 40 lat.

Krystyna ma troje dzieci: dwóch synów i córkę. Synowie – jak wynika z tego, co mówiła – byli dobrymi dziećmi i nie miała do nich o nic żalu ani pretensji, mówiła o nich ciepło i z miłością. Dzięki jej pomocy ukończyli studia, potem zarobili sobie na własne mieszkania i poślubili dobre dziewczyny. Sytuacja z córką była za to zupełnie inna. Jej córka Agnieszka skończyła tylko liceum i przez całe swoje życie szukała zamożnego mężczyzny, który zagwarantowałby jej życie na odpowiednim dla nije poziomie, dlatego nigdy nie pracowała, ale za to zdążyła urodzić kilkoro dzieci. Córka ze swoimi pociechami mieszkała razem z Krystyną i z jej opowieści wynika, że kobieta jest już po prostu zmęczona tą sytuacją.
– No ona sumienia i wstydu nie ma, chodzi po mieszkaniu w samych majtkach – opowiadała kobieta – Dzieci rodzi co roku, każde z innym, a żaden z tych facetów nigdy nawet nie dał złamanego grosza na te maluchy, o jakieś większej pomocy finansowej też nie ma nawet mowy. Żyją tylko z mojej marnej emerytury. No nieroby!

Nie mogła wyrzucić córki z mieszkania, ponieważ nie ma pracy ani środków na wynajem mieszkania, a nie chciałaby mimo wszystko, aby córce odebrano dzieci.

Mimo tego, że Agnieszka nigdzie nie pracuje, to ciągle gdzieś znika.
– Mamo, zostań z Jasiem, muszę wyjśź na pięć minut.
– Mamo, popilnuj Marysię, muszę iść teraz na paznokcie.

Jak zrozumiałam, Krystyna nie była zmęczona ani zdenerwowana samą obecnością córki, a jej bezczelnością oraz infantylizmem. Kobieta chciała chociaż trochę spokoju i możliwości odpoczynku – chciała zobaczyć się z przyjaciómi, wyjść do restauracji czy kina, ale nie miała nawet czasu na to, by iść do lekarza, bo cały wolny czas spędzał czas z wnukami. Córka nie rozumiała albo udawała, że nie rozumie jakichkolwiek sugestii związanych z wyprowadzką:

– Mamo, będziesz się nudzić bez nas.
– Mamo, Ty zginiesz bez mojej pomocy.

Nie było jednak z jej strony pomocy, a jedynie awantury. Agnieszka zażądała od matki, aby w ramach prezentu przepisaa na nie mieszkania. Relacje Krystyny z synami także się pogorszyły, bo gdy kiedyś przyjechali do niej w odwiedziny, Agnieszka wywołała prawdziwą awanturę.

Pewnego dnia znajomi Agnieszki odwiedzili ją w domu i ponownie doszło do małej scysji, podczas której znajomy samotnej matki prawie uderzył Krystynę.

Kobieta jest zdesperowana i nie swiem, co robić. Myśli o tym, by po pomoc zwrócić się do opieki społecznej, bo chce, aby córka się od nie wyprowadzła i zaczęła żyć jak inni ludzie. Nie wiem, czy Krystyna ma rację, czy nie, ponieważ wychowanie córki spoczywało na jej barkach i niestety, najwyraźniej coś tutaj się nie udało. Żal mi mimo wszystko tej kobiety i mam nadzieję, że wszystko się jej jakoś ułożyło.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Jak wytłumaczyć córce, że czas wziąć odpowiedzialność za życie? Może zgłosić ją do opieki społecznej?