Karma zawsze wraca…

Kiedy byłam w 8 klasie, mój tata dostał awans w pracy i przeprowadziliśmy się do prestiżowej dzielnicy. Jako dyrektor znanej firmy, Tato załatwił mi miejsce w elitarnej szkole. A potem ja, jako dziecko wcale nie wystraszone dużym bogactwem , trafiłam w prawdziwą bajkę, do świata markowych ubrań, drogich dodatków i luksusu.

Uczyłam się dobrze, więc o problemach szkolnych w ogóle nie myślałam, ale zastanawiałam się jak zbudować relacje z kolegami z klasy, martwiłam się tym. Jak się okazało, nie bez powodu.

Jeszcze nie weszłam do klasy, a już dwadzieścia pięć par oczu wpatrywało się we mnie. Kazano mi zająć miejsce w kącie obok chłopca, który był tak samo potraktowany jak ja. W klasie czułam się chroniona, bo były kamery i nauczyciel. Ale kiedy zaczęła się przerwa, zaczęło się też piekło, które pamiętam już 15 lat.

Wielokrotnie łapano mnie w toalecie, bito tak, że nie było widać siniaków, zawstydzano mnie brudząc i niszcząc mi ubrania, a podczas posiłków pluto mi do jedzenia. Wiele rzeczy się wydarzyło, nie wiem, jak przeżyłam te cztery lata. Miałam trzy lub cztery przyjaciółki i jednego przyjaciela, którzy również byli w ten sposób zastraszani, przez swoich kolegów z klasy.

Te dzieci bogatych rodziców nie lubiły nas, „tubylców” z ubogich dzielnic, a my musieliśmy to znosić, było to bardzo trudne. Zwłaszcza na studniówce, kiedy przyszłam we wspaniałej sukni balowej i piękną fryzurą, a po godzinie wyglądałam jak strach na wróble w podartych ubraniach.

Nigdy nie mówiłam rodzicom o swoich problemach. Wstydziłam się im o tym powiedzieć, bałam się, że pogorszę sprawę, nie chciałam tacie szarpać nerwów i martwić moją mamę. Jakoś mi się udało, przeżyłam ten koszmar.

Wiecie, dlaczego teraz o tym piszę? Nie żeby się nade mną litować. Odnoszę teraz wielkie sukcesy, mam pewne wpływy w naszym mieście, mam wspaniałą pracę, najlepszego męża na świecie i piękne dzieci.

Pewnego dnia, moja była koleżanka z klasy przyszła do mnie do pracy na rozmowę, jako ekspedientka. Nie poznała mnie, zachowała się taktownie i z szacunkiem. Prosiła o pracę i mówiła, że nie mogła się kształcić, bo po szkole urodziła dziecko. Słuchałam jej z szacunkiem i milczałam. Ale potem zaczęłam z nią rozmawiać:

– Powiedz mi, Olu, jak się miewają Twoi rodzice?

Zaskoczona dziewczyna podniosła na mnie wzrok i powiedziała:

– Dobrze, a Pani ich zna?

– Czy tata dalej jest prezesem w dużej firmie? A Twoja mama nadal prowadzi salon? – Nie ustąpiłam, tylko pytałam dalej.

– Nie, Tato zbankrutował, mojej mamy już nie ma – powiedziała dziewczyna, czując, że coś jest na rzeczy.

Naprawdę chciałam jej powiedzieć, kim jestem, miałam ochotę napluć jej w twarz i poniżyć, tak jak kiedyś ona robiła ze mną, ale powstrzymałam się i powiedziałam:

– Przykro mi, Olu, nie ma już miejsc, zadzwonię, jeśli coś się zmieni.

– Dziękuję. – Powiedziała dziewczyna i pospiesznie odeszła. Kiedy drzwi się zamknęły, wybuchnęłam płaczem. Trudno mi było wracać do moich wspomnień.

Jakże pragnąłem przez te wszystkie lata ukarać wszystkie osoby, które mnie krzywdziły, ale los sam ich ukarze. Mogłam przyjąć tę dziewczynę do pracy i się na niej zemścić, nakładając mnóstwo obowiązków na jej barki. Ale nie jestem takim człowiekiem, Bóg sam każe jej odpowiedzieć za jej czyny, a ja jestem w stanie sama naprawić swoje życie i być szczęśliwa.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Karma zawsze wraca…