Moja babcia przepisała mi swój zrujnowany dom znajdujący się blisko morza. Z mężem podjęliśmy decyzję o tym, aby go wyremontować i zaaranżować na miejsca noclegowe na wynajem dla urlopowiczów. Oboje wzięliśmy dość duże kredyty i przystąpiliśmy do remontu. Szczerze mówiąc żyło nam się bardzo ciężko, ponieważ utrzymywaliśmy się tylko z pensji męża, która prawdę mówiąc była bardzo mała. Ja nie mogłam znaleźć potem żadnej pracy w okolicy, co tylko pogarszało naszą sytuację biorąc również pod uwagę fakt, że mieliśmy kredyty do spłacenia.
W ciągu dwóch lat udało nam się przekształcić mały rozpadający się domek w dwupiętrowy, piękny dom. Po urządzeniu jego wnętrz zaczęliśmy wynajmować pokoje turystom, a wszystkie zarobione w ten sposób pieniądze zainwestowaliśmy w budowę kolejnego pensjonatu. Podprowadzenie wody i ogrzewania jest dość kosztowne, więc znowu brakowało nam funduszy, więc oszczędzaliśmy na wszystkim, szczególnie na jedzeniu jedząc same najtańsze i mało smaczne rzeczy. Ratowało nas trochę to, że mieliśmy swój ogród i uprawialiśmy w nim niektóre owoce i warzywa. Mając swoje nie musieliśmy ich kupować w sklepach. Niestety, nikt inny nie chciał albo nie mógł nam pomoc. Córka mimo szczerych chęci także nie mogła, ponieważ samej brakowało jej pieniędzy – z mężem wciąż wynajmowali mieszkanie i zbierali na wkład własny.
Minęły kolejne dwa lata i wreszcie mogliśmy odetchnąć z ulgą. Zarówno w sezonie jak i poza nim mieliśmy dużo gości. Udało nam się spłacić kredyty i odrobić pieniądze, które wydaliśmy na budowę. Teraz córka ze swoim mężem zdecydowali się na zaciągnięcie kredytu na zakup mieszkania, co oznacza, że znowu trzeba będzie zacisnąć pasa, bo przecież musimy jej pomóc. Zaczęliśmy jej wysyłać większe kwoty pieniędzy, aby ta młoda rodzina nie musiała biedować.
Niedawno moja córka przyjechała do nas i poinformowała, że w tym roku nie przyjadą do nas na wakacje, ponieważ z mężem zamierzają polecieć do Grecji. Wcześniej gościli u nas co lato, a teraz zamiast ich mają przyjechać do nas rodzice jej męża. Dodała jeszcze, że powinniśmy ich dobrze potraktować, a najlepiej to nie brać od nich pieniędzy za nocleg. Zrobiło mi się bardzo nieprzyjemnie. Kiedy jedliśmy sam chleb popijając go wodą, to nikt się nami nie interesował, tym bardziej rodzice zięcia, a teraz mamy ich u siebie ugościć, odmawiając komuś zakwaterowania, a tym samym na tym tracąć, bo mamy nie brać od nich pieniędzy!
Kiedy zaczęłam delikatnie sprzeciwiać się córce, że może lepiej, jak przyjadą w przyszłym roku, to natychmiast bardzo negatywnie, a nawet agresywnie, zareagowała. Próbowałam jej wyjaśnić, że obecnie nasz jedyny dochód pochodzi z wynajmu pokoi, żyjemy z sezonu na sezon, a męża zwolnili z dodatkowej pracy przez redukcję, więc nie możemy sobie na coś takiego pozwolić – każdy pokój i gość jest dla nas ważny. W rezultacie moja córka, zięć, a nawet mój mąż obrazili się na mnie, oskarżając o chciwość.