Dorota wracała ze zmiany w McDonald’ s, gdzie każdego lata pracowała na pół etatu po sesji na studiach. Wracała już wieczorem, kiedy słońce tak bezlitośnie nie grzało a powiewy wiatru przestały palić skórę.
Była w dobrym nastroju. Miała dzisiaj spędzić wieczór z facetem, którego niedawno poznała podczas pracy. Przechodząc koło sklepu, Dorota zauważyła małego chłopca, obok którego siedział biały szczeniak z czerwonym uchem. Chłopiec pocierał oczy pięścią, wycierając wciąż płynące łzy a szczeniak, przechylając głowę na bok, wiernie zaglądał mu w oczy.
– Chłopcze, dlaczego płaczesz? – zapytała dziewczyna. – Co się stało?
– Chciałem kupić trochę kiełbasy dla Tolika ale sprzedawczyni mnie przegoniła.
– A kto to jest Tolik? Twój przyjaciel?
— Aha.
– Gdzie on jest?
— To on – odpowiedział chłopiec i pokazał palcem szczeniaka.
– Więc to twój szczeniak i ma na imię Tolik? A jak ty masz na imię?
— Antoni.
– Jak wspaniale – szczeniak – Tolik, a ty – Antoni! Naprawdę świetnie! – Dlaczego jesteś sam? Gdzie jest twoja mama?
– Poszła do pracy i nie wróciła do domu.
– Jak długo jej nie ma?
– Dwa dni — odpowiedział chłopiec i gorzko zapłakał.
– Nie płacz. A masz tatę?
— Nie mam.
– Więc cały czas jesteś sam?
– Z Tolikiem.
— Jasne. A co jadłeś przez cały ten czas?
– Jedzenie jest w lodówce, tylko parówki się skończyły a Tolik lubi parówki.
Oczywiście Dorota pomyślała, że jego nieodpowiedzialna matka po prostu odeszła. Nie chciała zostawić chłopca w tej sytuacji ale nie wiedziała, jak mu pomóc. Chłopiec spojrzał na nią swoimi ogromnymi, pełnymi bólu i strachu oczami i decyzja przyszła sama.
Oczywiste jest, że przyjemny wieczór jest dziś odwołany – musi pomóc dziecku.
– Dobra, zaraz kupię ci parówkę, a ty pokażesz mi, gdzie mieszkasz. Później zastanowimy się, jak znaleźć twoją mamę.
Dorota kupiła kiełbasę i wzięła chłopca za rękę, a Antek zaprowadził ją do swojego domu. Po wejściu do mieszkania dziewczyna od razu się zorientowała, że matka chłopca jest najprawdopodobniej całkiem przyzwoitą kobietą. Wszystko było posprzątane, schludne a w lodówce było wystarczająco dużo jedzenia – od barszczu po owoce. Tym bardziej tajemnicze było zniknięcie kobiety. Najwyraźniej stało się coś złego.
Dorota postanowiła porozmawiać z sąsiadami ale okazało się, że rodzina dopiero tydzień temu wprowadziła się do wynajętego mieszkania i sąsiedzi tak naprawdę nic o nich nie wiedzieli. Ale babcia z mieszkania naprzeciwko dała Dorocie telefon właścicielki i powiedziała, że matka chłopca ma na imię Teresa. Niewiele ale przynajmniej jest od czego zacząć, chociaż chłopiec sam powiedziałby jej, jak nazywa się jego matka, gdyby Dorota wpadła na to, żeby go zapytać.
– Jak się nazywasz, Antek? – Spytała Dorota.
— Nowik.
– Z godziny na godzinę staje się to coraz trudniejsze! Ile Nowików może być w tym mieście? A mama też ma takie nazwisko?
Tak
– A wcześniej gdzie mieszkałeś?
Na wsi u babci Oli.
— Jasne.
Dorota postanowiła wezwać na pomoc Mariusza, który bardzo szybko przyjechał. Po krótkiej prezentacji i uścisku dłoni Mariusz rozpoczął pracę. Pierwszą rzeczą, którą zrobił, było sprawdzenie czy w domu są albumy ze zdjęciami i czy znajduje się tam zdjęcie mamy chłopca. Taki album był. Ze zdjęcia patrzyła na nich młoda dwudziestokilkuletnia piękna kobieta o długich czarnych włosach i brązowych oczach.
– Więc, Dorotka, teraz musisz zadzwonić do wszystkich szpitali, dowiedzieć się, czy Teresa Nowik nie została do nich przywieziona a jeśli to nic nie da, to jest jedno wyjście – udać się na policję. Spróbuj też znaleźć numer telefonu do pani Teresy i do niej zadzwoń..
Dorota to zrobiła ale niestety telefon Teresy był poza siecią. Zadzwoniła do wszystkich szpitali. Okazało się, że są w nich trzy Teresy Nowik. Dzisiaj już było za późno, żeby pojechać do szpitali, więc odłożyli to do rana. Żeby tylko jedna z nich okazała się matką chłopca! Mariusz, jak tylko potrafił, uspokajał przestraszonego chłopca i w końcu dziecko zasnęło spokojnie, obejmując swojego Tolika.
Rano obudził ich dzwonek do drzwi. Do mieszkania weszła starsza kobieta.
– Kim jesteś, gdzie jest Teresa, gdzie jest Antek? Młodzi opowiedzieli jej o tym, co się stało. Babcia Ola, nie przestając płakać, powiedziała, że przez dwa dni nie mogła skontaktować się z córką, nie mogła znaleźć sobie miejsca z obawy o córkę i przyjechała. Teresa miała wrodzoną wadę serca, prawdopodobnie miała atak. Mariusz i Dorota postanowili nie tracić więcej czasu i udali się do szpitala, zaopatrując się w zdjęcie Teresy.
Znaleźli ją na kardiologii w szpitalu miejskim. Właśnie została przeniesiona z reanimacji i nie mogła się uspokoić, bo strasznie martwiła się o syna. Para uspokoiła kobietę, opowiadając jej jaki jej syn jest odważny i niezależny oraz, że ma troskliwą i kochającą mamę, która teraz zajmuje się wnukiem.
Okazało się, że kobieta była na rozmowie z dyrektorem w pobliskiej szkole, kiedy zachorowała. Ktoś wezwał karetkę i została zabrana do szpitala. Nic więcej nie pamięta, gdzie jest jej telefon – nie wie, nie znaleziono go w jej rzeczach.
Ta historia, dzięki zaangażowaniu Doroty, zakończyła się dobrze. Babcia Ola na stałe zamieszkała z córką, aby nigdy nie powtórzyła się taka sytuacja. Mariusz i Dorota bardzo zbliżyli się do siebie biorąc udział w takiej przygodzie i wkrótce się pobrali. Utrzymują z Teresą ciepłe relacje a kiedy ją odwiedzają, nie zapominają o kiełbaskach dla zabawnego Tolika, który zawsze wita ich w progu wesołym merdaniem i dźwięcznym szczekaniem.