Laura wciąć siedziała na miejscu, choć film już się skończył i na ekranie wyświetlały się napisy. Była pod wielkim wrażeniem. Film był piękny. Zapierające dech krajobrazy, niezwykła fabuła i nietypowi bohaterowie. Nie umiała tak szybko się z nimi pożegnać i wrócić do swojej codzienności. Póki muzyka rozbrzmiewała w sali, chciała wpatrywać się w ekran i odtwarzać w głowię tę piękną historię.
– Bardzo podobał mi się film – usłyszała za plecami, ale nie spojrzała do tyłu.
Ktoś dotknął jej ramienia.
– Ty też jesteś pod wrażeniem? – miły mężczyzna uśmiechał się do niej.
– Przepraszam! Nie myślałam, że mówisz do mnie. Chyba jestem jeszcze w świecie filmu – odparła niezręcznie. Bała się, co rozmówca o niej pomyśli, skoro nie słyszy, gdy się do niej mówi.
– Ja też. Przyszedłem z wielką nadzieją, bo uwielbiam serię książek, na podstawie których film był kręcony – rzekł mężczyzna.
– Och, więc nie jestem dobrym partnerem do dyskusji, bo ich nie czytałam. Przyszłam, ponieważ kocham tego reżysera. Wszystkie jego filmy to dzieła sztuki.
– Autor napisał wspaniałe książki, a ja tylko wyczekiwałem, aż ktoś je zekranizuje – mężczyzna wyraźnie się zaangażował.
– Zapamiętam i chętnie przeczytam, jeśli będę miała wolną chwilę.
– Jesteś aż tak zajęta?
– Tak, choć według moich znajomych – niezbyt. Ale tak.
– Jesteś intrygująca- uśmiechnął się do niej.
Laura spojrzała mu w oczy. Miała dylemat, czy przerwać rozmowę od razu, czy wykorzystać chwilę i poflirtować. Obie opcje były według niej nie porządku – w pierwszej musiałaby od razu wrócić do szarej rzeczywistości, w drugiej wstydziła się swojego męża. Ale, przecież to niewinna rozmowa. Jeszcze pięć minut. Sprawdzi, czy mężczyzna jest nią zainteresowany.
– To nic takiego, uwierz mi – Laura zaczęła bawić się włosami. – jestem zupełnie zwykłą kobietą w zupełnie przyziemnym życiu, która porzuciła wszelką nadzieję na zmiany. Jak u Dantego: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie.”
– Czytałaś Dantego? – w jego głosie można było usłyszeć albo strach, albo zachwyt.
– Oczywiście. W oryginale. – widząc jego zaskoczone spojrzenie, zaśmiała się w duchu – Tak, żartuję. To musiało być napisane na drzwiach naszego Wydziału Prawa.
– Jak na drzwiach każdego wydziału – podsumował.
Wyszli już z kina i skierowali się na schody.
– Słuchaj, świetnie się dogadujemy, a jeszcze nie poznaliśmy. Jestem Patryk.
– Bardzo mi miło – podała mu rękę. Przecież to nie jest zabronione, aby poznać człowieka, choć jest wolnym mężczyzną… A może to żonaty mężczyzna, który zapomniał założyć obrączkę? – Laura.
– Lauro, może będziemy kontynuować naszą rozmowę w jakimś przyjemniejszym i cieplejszym miejscu?
Na zewnątrz szalała późna jesień, ale ona nawet tego nie zauważyła. Zawsze ubierała się na pogodę, a nie, żeby dobrze wyglądać. To jedna z zalet wieloletniego małżeństwa.
– Patryku, to bardzo miłe z twojej strony, ale chciałabym jeszcze pomyśleć w samotności.
– Ja… myślałem, że się polubiliśmy…
– Zdecydowanie tak! Rzadko spotykam ciekawego rozmówcę.
To była szczera prawda. Niektórzy jej znajomi nie potrafili złożyć zdania, a żaden mężczyzna nie flirtował z nią od lat.
– Może zmienisz zdanie?
– Patryk, to nie ma związku z tobą. Rzadko zdarza mi się pobyć sam na sam, nie tylko ze sobą, ale także z myślami. Moje dwoje dzieci wypełniają mi przestrzeń w nadmiarze. Dlatego takie wieczory wykorzystuje w stu procentach. Cieszę się spokojem, filmem i wrażeniami. Czuję, jakby wciąż była tam z bohaterami, przejmuję się ich zmartwieniami i pomagam im. Wiem, że gdyby tak było, umarłabym w pierwszej minucie filmu, jako zbędna postać. Ale w mojej głowie potrzebują mnie. To dla mnie bardzo ważne. I dziękuję ci za rozmowę.
– Ja też bardzo się cieszę – mówił, ale Laura wątpiła, żeby cokolwiek zrozumiał z tego, co powiedziała.
Chodziła po wieczornym mieście zalanym deszczem, a nieliczne latarnie wyrywały ją z cienia.