„Lepiej by było, jakbyś pracował tak, jak jesz” – teściowa na rodzinnym obiedzie zasugerowała, że mało zarabiam

Cześć, mam na imię Wiktor i mam 38 lat. Jesteśmy razem żoną od ponad ośmiu lat. Poznaliśmy się, kiedy kończyłem studia. Sam pochodzę z Zagumia – małej wsi położonej niedaleko Biłgoraju. Przyjechałem do Krakowa po to, aby uzyskać wykształcenie oraz znaleźć pracę. Od ponad sześciu lat pracuję w dużej firmie medycznej jako kierownik.

Nie uważam, aby moje wynagrodzenie było małe – zarabiam 4,5 tysiąca na rękę. Uważam, że za taką pensję można godnie żyć zwłaszcza, że niczego nie wynajmujemy i żyjemy w mieszkaniu żony. Moja żona ma na imię Krystyna i jeśli chodzi o poziom życia, to przywykła ona do nieco wyższych standardów. 

Krystyna ma dość zamożnych rodziców, ale nie wiem ile dokładnie zarabiają, ponieważ nigdy mi tego nie powiedzieli. Relacje z teściową Katarzyną Rucińską zawsze były napięte, ale od pięciu miesięcy regularnie się pogarszają.

Mieliśmy rodzinną tradycję: w weekend wychodziliśmy do restauracji lub przyjeżdżaliśmy na obiad do rodziców żony. Tym razem postanowiliśmy wszyscy zjeść na mieście i wybraliśmy skromną, ale naprawdę przytulną knajpkę w centrum. Oprócz mnie i żony, był obecny także jej brat z rodziną oraz ich rodzice. 

Kiedy podaliśmy swoje zamówienia kelnerowi to Katarzyna ze złością powiedziała: „Lepiej by było, jakbyś pracował tak, jak jesz!”.

Oczywiście kiedy wszyscy to usłyszeli to zaczęli się śmiać, ale mnie było jakoś głupio. Nic na to nie poradzę, bo naprawdę lubię jeść i ważę około 105 kg. Nie jem jednak nic sztucznego, szkodliwego – żadnych fastfoodów. W przeszłości trenowałem zapasy, więc można powiedzieć, że jestem wysportowany i nie wyglądam wcale najgorzej. Te słowa więc mnie zawstydziły i obraziły, ale postanowiłam tego nie okazywać i zwróciłem się do tesciowej: „Może wciąż rosnę i potrzebuję z tego powodu dużo jedzenia!”.

Wszyscy znów się zaśmiali, teściowa jednak najwyraźniej nie zrozumiała żartu i postanowiła nie zostawiać mojej odpowiedzi bez kąśliwej uwagi: „Jedz jedz, tylko pamiętaj tylko, że to kosztuje. Czy ze swojej pensji zapłacisz za siebie i żonę?”.

Kiedy to powiedziała, spojrzała na resztę obecnych uśmiechając się i licząc na to, że znajdzie wśród nich poparcie ale niestety – tym razem nikt się nie zaśmiał. We mnie za to się aż zagotowało i postanowiłem po prostu stamtąd wyjść nic nie mówiąc. Do domu pojechałem tramwajem, a mojej żonie zostawiłem kluczyki do samochodu.

Żona przyjechała pół godziny później i powiedziała, że potem siedzieli w całkowitej ciszy, a następnie wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów. Czułem się dobrze z tym, że nikt nie poparł teściowej. Po tym wydarzeniu nie rozmawiam z Katarzyną, trwa to już prawie pięć miesięcy. Najciekawsze jest to, że doskonale zdaje sobie sprawę, że jest winna, ale nie chce zrobić pierwszego kroku, aby się pogodzić.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

„Lepiej by było, jakbyś pracował tak, jak jesz” – teściowa na rodzinnym obiedzie zasugerowała, że mało zarabiam