“Mam nadzieję, że będziesz żyła w biedzie i bardzo cierpiała!” – Tego życzyła mi była żona.

Postanowiłem rozstać się z żoną, ponieważ już od dawna niczego do niej nie czułem. Miałem nadzieję, że rozstaniemy się za porozumieniem stron, ale niestety Malina była przeciwna rozwodowi. Wygodnie żyło się jej za moje pieniądze – nie musiała nigdzie pracować i swobodnie korzystała z mojej karty kredytowej, wydając spore sumy na swoje zachcianki. Mimo wszystko ja byłem zdecydowany, ponieważ nie chciałem, aby nasze dzieci wychowywały się i obserwowały, jak ich rodzice z dnia na dzień coraz bardziej się nienawidzą. Malina zaczęła mnie traktować naprawdę źle i nie dość, że nie okazywała mi ani szacunku, ani uczuć, to pod koniec jeszcze potrafiła stosować na mnie przemoc fizyczną. Złożyłem więc pozew o rozwód.

Na rozprawie sądowej Malina powiedziała, że dzieci powinny zostać przy matce, a nie przy ojcu i to jeszcze takim jak ja. Nie muszę chyba wspominać, że bardzo chciała oczernić mnie podczas rozprawy. Niestety, nie udało jej się to i sąd zadecydował, że dzieci zostaną ze mną. W dodatku sędzia nałożył na żonę obowiązek alimentacyjny, co ją okropnie oburzyło, bo było jednoznaczne z tym, że będzie musiała w końcu znaleźć jakąś pracę. 

Pewnie wszystko ułożyłoby się dobrze, gdyby nie nasz 9-letni synek, który bardzo kochał mamę i podczas rozprawy powiedział, że woli mieszkać z nią, a nie ze mną. Sąd to wziął pod uwagę i pozwolił mu z nią zamieszkać, a ja nie próbowałam przekonywać dziecka do rezygnacji z tego pomysłu, ponieważ wiedziałem, że to nic nie da. W głębi duszy wiedziałem jednak, że ze mną byłoby mu lepiej oraz, że to pewnie nie skończy się najlepiej.

Jak się okazało, żona zrobiła mu pranie mózgu i nastawiła synka przeciwko mnie. W dodatku wydzwaniała do mnie codziennie i groziła, że córkę też mi odbierze i pożałuję jeszcze tego wszystkiego. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jej tak naprawdę nie zależy na dzieciach, ale na zemście za to, że od niej odszedłem. Dzieci tak naprawdę były dla niej tylko przeszkodą w jej imprezowym życiu, z którego wiedziałem, że nie będzie w stanie zrezygnować. Dlatego, kiedy kolejny raz zadzwoniła z groźbą, powiedziałem: 

– Chcesz naszą córkę? Dobrze, weź ją sobie, ale musisz przyjechać natychmiast! Ja już mam dość szarpania się o dzieci! 

– A co ja z nią teraz zrobię? Gdzie niby ją położę? Nie mam miejsca! – odpowiedziała zdenerwowana Malina.

– No przecież powiedziałaś, że chcesz, żeby nasze dzieci zamieszkały z Tobą, czyż nie? Więc proszę, teraz będą mieszkać u Ciebie! 

– Nie sądziłam, że tak bez walki po prostu je oddasz! Co z Ciebie za ojciec?! A mnie po co one są niby potrzebne? Ja mam swoje życie i włanse plany!

– No to powiedz teraz swoim dzieciom, że nie chcesz ich, podczas gdy one są przekonane o Twojej miłości do nich i o tym, że ich potrzebujesz! 

Kiedy syn dowiedział się, że matka tak naprawdę nie chce, aby z nią mieszkał, bardzo się załamał i płakał przez kilka dni. Ufał jej, a ona go tak potraktowała! 

Po tygodniu żona przyszła w odwiedziny do dzieci i powiedziała:

– Wiesz dobrze, że nie chciałam żadnego rozwodu, ale Ty byłeś nieustępliwy. Mam nadzieję, że będziesz żył w biedzie i cierpieniu, a potem sam będziesz mnie błagał o to, bym do Ciebie wróciła! 

– Nie rób sobie nadzie! Dam sobie bez Ciebie świetnie radę i nie jesteś mi do niczego potrzebna! Nie zapominaj, że masz do płacenia alimenty, a z tego co wiem, to nie masz jeszcze pracy. 

– Nie będę płacić, bo nie jestem Ci nic winna, dzieciom też nie! – wykrzyczała był a żona, a potem sobie poszła.

Zająłem się swoim życiem, zmieniłem pracę na lepiej płatną, a do tego zdalną, dzięki czemu mogłem spędzać więcej czasu w domu z dziećmi. Powoli jakoś wszystko zaczęło się układać. 

Miesiące mijały, a ja nie wiedziałem, co dzieje się z moją byłą żoną. Nie płaciła alimentów i nie interesowała się dziećmi. Nawet jej najbliższa rodzina nie wiedziała, co się z nią dzieje. W końcu zgłoszono jej zaginięcie. Była żona odnalazła się dopiero po roku. Wówczas złożyłem wniosek do sądu o to, aby ściągnąć z żony zaległe alimenty, co trwało kolejne dwa lata, ponieważ była żona ciągle uchylała się od odpowiedzialności. W życiu moich dzieci pojawiała się maksymalnie raz do roku i zwykle gdy już je odwiedzała, to jej wizycie towarzyszyło tylko narzekanie na to, jakiego to nie ma ciężkiego życia. 

Kiedy dzieci były już nieco starsze, uznaliśmy, że nie będziemy jej robić już problemów i pod górkę, bo chyba los już ją dobrze pokarał. Nie zgłaszałem już więc problemów z alimentami. 

Przestałem liczyć na jej pomoc i wychowałem dzieci sam. Chciałem, aby po rozwodzie miały wszystko, co najlepsze, więc dorastały w miłości i szacunku.

Teraz Malina czasami dzwoni do mnie, zwykle w okolicach świąt Bożego Narodzenia z prośbą o o wybaczenie! Najwyraźniej zrozumiała, że popełniła błąd, a teraz tego żałuje.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

“Mam nadzieję, że będziesz żyła w biedzie i bardzo cierpiała!” – Tego życzyła mi była żona.