Maria, jak zawsze, wyszła na spacer z Michasiem. Dzień mijał za dniem, ale ona wciąż czuła niepokój. Nieustannie sprawdzała, czy wzięła smoczek, pieluszki lub wodę. Wzięła wszystko, ale skąd to niezrozumiałe uczucie niepokoju?

Michaś był bardzo słaby i przez kolejny miesiąc pozostawał pod stałą opieką lekarską. Profesorowie nie dawali żadnej nadziei. ale Julii od początku powiedziano, że ze względu na jej stan zdrowia absolutnie nie może mieć dzieci. – Och, czy ci eksperci cokolwiek rozumieją? To było moje marzenie. Jaki jest sens życia, jeśli nie posiadanie dzieci?! Kobieta długo nie odważyła się pójść do ginekologa, do ostatniej chwili, jakby chroniła swój cud przed obcymi. Chciała zostać matką.

Na szczęście zarówno ciąża, jak i sam wygląd małego życia nie usprawiedliwiały obaw ludzi w białych fartuchach. Julia przeżyła wszystko i w końcu została matką. Miesiąc walki o życie syna i w końcu zostali wypisani. – Maria! Koniec z niespodziankami! Tym razem Bóg cię uratował, ale następnym razem możesz umrzeć – pouczył ją lekarz. Kobieta sama wiedziała, że miała dużo szczęścia, mając na uwadze chorobę, więc była bardzo wdzięczna losowi za możliwość zaznania macierzyństwa. Pierwszy rok przeleciał niepostrzeżenie.

Maria jak zwykle wyszła na spacer z Michałkiem. Mijał dzień za dniem, ale kobieta wciąż miała jakieś niepokojące uczucie. Ciągle sprawdzała, czy wzięła smoczek, pieluszkę, wodę, ale skąd to niezrozumiałe uczucie niepokoju? – Prawdopodobnie chodzi o pogodę. – pomyślała sobie. Było rzeczywiście bardzo gorąco. Młoda mama siedziała z dzieckiem na ławce i podczas gdy mały kwilił w wózku, ona z radością zanurzyła się w swoją ulubioną powieść. – Przepraszam, czy mogłabyś przez chwilę przypilnować mojej córeczki? Muszę iść na chwilę coś załatwić. Maria podniosła głowę i zobaczyła przed sobą młodą dziewczynę. Blond włosy, jasne oczy i radosny uśmiech. – Oczywiście. – odpowiedziała bez wahania. Dziewczynka miała około roku, była podobna do jej syna Michasia, może trochę młodsza. Maria wzięła malutką w ramiona. – Chciałabym mieć taką córkę. – pomyślała sobie kobieta.
Tymczasem minęły dwie potem dziesięć minut, dwie i pół godziny, a matki dziewczynki nadal nie było. Maria zaczęła się niespokojnie rozglądać, nigdzie nie było jej widać. Michałek zaczął płakać w wózku. – Boże, jak to możliwe? – Kobieta zaczęła zdawać sobie sprawę, że dziecko zostało po prostu porzucone. Pospiesznie pobiegła prosto na najbliższy komisariat.

Tam Maria szybko opisała okoliczności tego, co się stało, a za godzinę przyjechał pracownik socjalny i zabrał dziewczynkę. Mała objęła Marię za szyję i gwałtownie zapłakała, przytulając się do niej. Pracownik socjalny z obojętnym wzrokiem zabrał dziewczynkę z objęć kobiety, ale ta zdążyła tylko dotknąć policzka Marii i wyszeptać coś w rodzaju „mamusiu”. Przez całą noc Maria kręciła się jak w ukropie, myśli o dziewczynce jej nie opuszczały. Czekała więc do rana. – „Co ja zrobiłem, to moja córka, czuję to. To moja mała dziewczynka. – Zamierzam adoptować tę małą dziewczynkę” – powiedziała do siebie z radością kobieta. Wszystko runęło jak domek z kart, kiedy w ośrodku opiekuńczym Maria spotkała mężczyznę, który przyszedł po dziewczynkę. – Witam, jestem tu w sprawie dziecka, które moja żona zostawiła wczoraj w parku.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Maria, jak zawsze, wyszła na spacer z Michasiem. Dzień mijał za dniem, ale ona wciąż czuła niepokój. Nieustannie sprawdzała, czy wzięła smoczek, pieluszki lub wodę. Wzięła wszystko, ale skąd to niezrozumiałe uczucie niepokoju?