Niedawno obchodziłem 65-te urodziny, od kilku lat jestem wdowcem, mieszkam sam i nie oczekuję od nikogo pomocy. Z resztą, dawno nikt mnie nie odwiedzał, bo nie mam na to ochoty. Bliscy uważają mnie za dziwaka, a ja mam w poważaniu ich zdanie na mój temat.
Nie mam siły na gości, jestem na to zbyt leniwy, nie cierpię biegać wokół stołu ani tych wszystkich przygotowań, zastanawiania się co kto lubi, a czego nie. Nie mam ochoty, by ktokolwiek mnie odwiedzał. Goście zwykle przynoszą negatywną energię, zawsze gdy się rozsiądą, zaczynają narzekać i opowiadać o swoich problemach. Nie potrzebuję tego słuchać, mam własne zmartwienia. Poza tym jestem bardzo empatyczny i później się przejmuję, czuję się przygnębiony i długo nie umiem dojść do siebie. Odkąd nie wpuszczam do siebie ludzi, czuję, że odżyłem i lepiej śpię.
Moi znajomi myślą, że mnie przejrzeli i próbują wyciągnąć mnie na herbatę do centrum albo zapraszają do siebie na ciasto. Jednak ja zawsze odmawiam, bo wiem, że musiałbym słuchać znowu o kolejnych problemach czy zmartwieniach moich przyjaciół, a na to szkoda mi zdrowia. Poświęciłem im już wiele lat mojego życia. byłem dobrym kompanem, teraz pora zadbać o własne szczęście.
Jestem emerytem, ale wbrew pozorom nie nudzę się. Lubię odwiedzać nowe miejsca, czytać książki w zaciszu domowym i rozwiązywać krzyżówki. Po co miałbym zajmować sobie głowę zamartwianiem się czy moi goście czują się komfortowo albo biegać nerwowo po mieszkaniu i sprzątać przed przybyciem znajomych czy rodziny?
Jest wiele miejsc w najbliższej okolicy, gdzie mogę miło spędzić czas we własnym towarzystwie. Obecnie nie odczuwam potrzeby spędzania czasu z innymi ludźmi. Można pomyśleć, że jestem bezdusznym egoistą, ale to nie jest prawdą. ja chcę po prostu wreszcie być wolny i szczęśliwy. Chcę robić to na co mam ochotę, a jeśli znajdzie się ktoś, kto chciałby dzielić ze mną przyjemności, zamiast tylko narzekać, to chętnie spędzę z nim chwilę raz na jakiś czas. Czy nie o to chodzi w życiu, by przeżyć je na swój sposób?