Pewnego dnia mój mąż Darek oznajmił mi, że odchodzi do kochanki. Mam swoją dumę, więc spokojnie czekałam w kuchni aż spakuje swoje rzeczy i wyjdzie na zawsze. Żeby nie musieć go znowu oglądać, na szybko sprawdziłam czy na pewno wszystko zabrał, a potem zamknęłam za nim drzwi. Gdy tylko przekręciłam klucz do oczu napłynęły mi gorące łzy, ryczałam jak dziecko. Po raz kolejny mnie to spotkało.
Nie wychodziłam z domu przez tydzień, przyjaciółki starały się poprawić mi humor, ale nic nie mogło pomóc. Długie pięć lat byłam przykładną żoną, mimo pracy na etat, zajmowałam się domem sama: prałam, gotowałam, sprzątałam, starałam się na każdym kroku dogodzić mężowi. To było moje drugie małżeństwo, kolejne też skończyło się niepowodzeniem, choć starałam się być idealna. Za wszelkie porażki winiłam siebie. Może jestem zbyt dobrym człowiekiem i niepotrzebnie stawiam szczęście innych ponad swoje… W końcu z jakiegoś powodu mój poprzedni mąż jeszcze niedawno chciał do mnie wrócić.
Dlaczego nie słuchałam najbliższych, kiedy mówili, że Darek dziwnie się zachowuje? Byłam przekonana, że to moja wina i jeszcze bardziej starałam się dla niego. A on co? Zdeptał moje uczucia, upokorzył mnie. To już drugi mężczyzna, który mnie porzucił.
Przyjaciółki próbowały mnie przekonać, że Darek też będzie chciał wrócić, że zatęskni za mną i jeszcze będzie mnie błagał o wybaczenie. Ale ja wiedziałam, że to już nie ma przyszłości.
Ostatnie dni uświadomiły mi, że popełniłam masę błędów i teraz muszę zacząć naprawiać te, które mogę. Jestem w stanie wybaczyć wszystko, ale na pewno nie zdradę.