Waldek spotkał przyszłą żonę zupełnie przypadkowo. Pewnego dnia odwiedził go kuzyn mieszkający w Poznaniu i namówił go, aby także go odwiedził – chciał się odwdzięczyć za gościnę.
– Zobaczysz jak żyję i poznasz moją dziewczynę. Mam zamiar jej się oświadczyć. Zastanawiam się, czy Ci się spodoba. To co, pojedziesz mnie odwiedzić? – zapytał Maks.
– No dobrze, jedźmy! I tak mam wolne do poniedziałku, poza tym dawno nigdzie nie byłem więc – czemu nie! – zgodził się Waldek.
Kiedy po 2 godzinach byli już na miejscu to od razu najpierw podjechali po akademik, w którym mieszkała dziewczyna. Nie zapowiadali się z wizytą, ponieważ chcieli zrobić jej niespodziankę – kupili wino, czekoladki oraz inne przekąski i z takim zestawem stanęli przez zdezorientowaną gospodynią. Wybierała się z przyjaciółką mieszkającą w tym samym pokoju do kina, ale w tej sytuacji musiały zmienić swoje plany.
Kiedy wszyscy się ze sobą poznali, to dziewczyny zaczęły rozkładać przekąski na stole, a mężczyźni wyszli zapalić.
– Jak Ci się podoba moja Natalia? – zapytał Maks.
– Fajna, naprawdę fajna – rozważnie powiedział Waldek – Chociaż ta druga, Ola – bardzo mi się spodobała, nigdy takiej jeszcze nie spotkałem.
– No coś Ty? Co takiego podoba Ci się w tej szarej myszy? Kiedy przychodzę do Natalii, to ta cała Ola jakby dla mnie nie istniała i wręcz znika, chociaż nigdy nie wychodzi z pokoju w trakcie moich wizyt. Jakaś taka skromna i w dodatku z domu dziecka.
– Sierota, czyli… – Waldek zaczął się głośno zastanawiać.
Sześć miesięcy później Waldek i Ola pobrali się. Rodzice mężczyzny nie byli bardzo zadowoleni z tego, że ich synowa wychowywała się w “bidulu”, ale nie próbowali wpływać na decyzję syna. Kiedy poznali ją bliżej, to pokochali ją jak własną córkę.
Teść na ogół nie był wylewny i ukrywał swoje emocje, ale zawsze stawał po stronie synowej, gdy Waldkowi zdarzało się przychodzić do domu pijanemu i skoremu do awantur. Na początku nie robił tego często, ale z biegiem lat Waldek coraz częściej i chętniej sięgał po butelkę, awanturował się i nawet kilka razy pobił Olę.
Kobieta jednak nie skarżyła się i nie myślała o tym, aby odejść od męża. Wiedziała, że nie ma żadnej rodziny, która mogłaby jej pomóc i nie chciała, aby dzieci powtórzyły jej los. Kiedy zmarł ojciec Waldka wszystko stało się jeszcze bardziej trudne, ponieważ mężczyzna zaczął wręcz znęcać się nad żoną i dziećmi, a w alkoholowym amoku chwytał nawet za nóż.
– Ola, złóż wniosek o rozwód, nie możesz dalej żyć z moim bratem – siostra Waldka ją przekonywała – Nie możesz ryzykować życiem i zdrowiem dzieci, bo co będzie, gdy spełni swoje groźby i dźgnie w końcu któreś z Was nożem? Nie zostawimy Cię samej i będziemy Wam pomagać, nie bój się o to.
Ola w końcu złożyła papiery rozwodowe. Dzieci chodziły już wówczas do szkoły.
Po rozwodzie Waldek gdzieś wyjechał, a Ola wraz z dziećmi żyła w domu byłej teściowej, która nie pozwoliła jej odejść.
– Mam głupiego syna, ale Ty córko nie zostawiaj mnie, proszę – prosiła starsza kobieta – wszyscy się rozjechali po świecie i oprócz Ciebie nie mam już nikogo w pobliżu. Poza tym nie poddawaj się – znajdź sobie kogoś i wyjdź za mąż, ja będę Ci pomagać i we wszystkim Cię wspierać, tylko nie pozbawiaj mnie wnuków!
Mieszkały więc tak razem dopóki Ola nie wyszła za mąż, ale nawet wtedy kobieta nie zerwała z byłą teściową kontaktów. Nie mogło być inaczej, bo już od dawna traktowała ją jak rodzoną matkę.
Minęło kilka lat. Dzieci Waldka i Oli dorosły i założyły swoje rodziny. Waldek nie był obecny w życiu swoich dzieci oraz nie interesował się swoją matką. Kiedy po kilkunastu związkach zaczął być dłużej z jedną kobietą, to w końcu się pojawił – przyjechał ze swoją Wandą do rodzinnego domu, w którym od razu zamieszkał. Nie pytał nawet o pozwolenie – uważał, że schorowana, stara matka nie może mu tego zabronić.
Konkubina mężczyzny obrażała starszą kobietę, robiła jej na złość i w ogóle nie było mowy o jakiejkolwiek pomocy z jej strony. Waldek dostał nawet jakąś pracę, ale nie zagrzał w niej długo miejsca, a pierwszą swoją wypłatę przepił w całości ze swoją przyjaciółką. Po utracie zatrudnienia żerował na emeryturze swojej matki, która – pozostając bez pieniędzy – musiała zadbać o ogród warzywny, aby mieli cokolwiek do jedzenia.
Widząc to wszystko Ola zabrała byłą teściową do siebie, a jej mąż nie miał nic przeciwko. Wiedział, że była teściowa poniekąd zastąpiła jej matkę, więc nie dziwił się temu, że Ola chce wyrwać staruszkę z tego toksycznego domu. Starszą kobietę wywieźli z jej domu podczas jednego z weekendów, które Waldek ze swoją partnerką znowu postawili przebalować w jakiejś melinie. Kiedy wrócił do domu i nie znalazł w nim matki, wściekły zadzwonił do byłej żony, grożąc i ją przeklinając.
Teraz był panem domu i ani matka, ani siostra nie zawracały mu głowy. Wanda okazało się złą gospodynią, przez co niegdyś zadbany i schludny dom stopniowo zamienił się w brudną spelunę. Waldka to jednak nie obchodziło – żył z dnia na dzień i nie zamierzał troszczyć się o takie bzdury.
Niestety w jego życiu zdarzyła się prawdziwa tragedia – miał udar. Wanda poinformowała o tym rodzinę, która – mimo wielu poniżeń, gróźb, a nawet przemocy fizycznej – przyszła mu na ratunek. Opiekowali się nim wszyscy: siostra, była żona i dorosłe dzieci. Tylko Wandy nikt nie widział w szpitalu. Po długim leczeniu mężczyzna zaczął w końcu wracać do siebie. Wtedy powiedział siostrze:
– Po co mi takie życie. Teraz jestem niepełnosprawny i nikt mnie już nie potrzebuje, nawet Wanda. Dziękuję, że mnie nie zostawiłaś…
– Wiesz Waldek – odpowiedziała siostra, która była głęboko wierząca – Bóg Cię kocha i dał Ci czas, abyś spojrzał na swoje życie i zrozumiał, co zrobiłeś źle oraz zaczął tego żałować. Zobacz, jak skrzywdziłeś dzieci. Dorastały bez ojca i wiedziały tylko, że gdzieś na świecie jest ich tatuś, który się nimi nie interesuje. Mimo tego teraz się Tobą opiekowały, chociaż mogły się na Ciebie wypiąć. Musisz to wszystko naprawić, rozumiesz bracie? Teraz wszystko zależy od Ciebie. I nie zapominaj o mamie…
Po policzkach Waldka płynęły łzy…
– Dzisiaj byłam u Twojego ojciec – rozpoczęła rozmowę siostra Waldka, która przyjechała na urodziny jego syna, na których zebrała się cała rodzina – Płakał i dziękował, że go nie zostawiliście. Wydaje mi się, że zrozumiał, że jest winny i że Was skrzywdził, żałuje tego. Bądźcie wyrozumiali i nie wyrzucajcie go, kiedy do Was przyjdzie.
– I uwierzyłaś w tę przemianę ciociu? Ja myślę, że on teraz po prostu czuje się źle, więc płacze i jest niby skruszony, ale to pewnie minie. Ja nie jestem gotów mu wybaczyć i myślę, że go nie potrzebujemy, już przyzwyczailiśmy się do życia bez ojca – odpowiedział syn Waldka – Zrozum, że nie poszliśmy do niego do szpitala powodowani wielką miłością, po prostu pomagaliśmy Tobie i mamie, abyście nie robiły wszystkiego same i to wszystko. Więc niech nie liczy teraz na to, że będziemy z nim utrzymywać kontakt i stale się nim opiekowali.
Zapadła nieprzyjemna cisza. Było jasne, że siostra wspiera brata, ale widać było także, że dzieci nie potrafią uwierzyć w skruchę ich ojca.
-Tak to jest: „co siejesz, to zbierzesz…” – babcia powiedziała cicho i otarła łzy chusteczką…