Niestety, na świecie istnieją ludzie, którzy nie potrafią się zachować i mimo, że są u kogoś w gościach, są niegrzeczni wobec gospodarza, upominają go, albo nadwyrężają jego gościnność.
Sam kiedyś byłem bardzo gościnną osobą i lubiłem organizować u siebie spotkania towarzyskie, ale przez kilka sytuacji zmieniłem o tym zdanie. Po swoich czterdziestych urodzinach przestałem przyjmować do siebie gości, bo nie jest niestety tak jak w starym polskim przysłowiu “Gość w dom – Bóg w dom”. Powinno być ono zmienione na “Gość w domu – nerwy w domu”.
Swoje ostatnie urodziny spędziłem z bliskimi w mojej ulubionej restauracji i uważam, że chyba to najrozsądniejsza opcja, oraz że chyba już tak zawsze będę je spędzał. Już wyjaśniam, dlaczego moje zachowanie tak bardzo się zmieniło.
Pierwszym powodem jest to, że urządzanie jakichkolwiek spotkań towarzyskich w domu jest dość kosztowne. Najzwyklejsza kolacja na kilka osób w obecnych czasach wiąże się z niemałymi wydatkami. A wiadomo, im więcej gości, których chcemy u siebie przyjąć, tym wyższe ceny. Zwykle taka domowa impreza w ogóle się nie zwraca, ponieważ zaproszeni albo przychodzą z pustymi rękami, albo z bardzo skromnymi podarunkami. Poza tym zwykle z żoną spędzaliśmy godziny na przygotowaniu takiego przyjęcia, żeby potem spędzić kolejne godziny na sprzątaniu po nim jak i po przybyłych gościach. Właśnie, jeśli o gości chodzi, to ciężko spędzanie czasu z nimi uznać za przyjemność, ponieważ nierzadko krzyczą, zamiast normalnie rozmawiać, a w dodatku nie znają umiaru i siedzą do późnych godzin nocnych mimo, że im się sugeruje, iż impreza dobiega końca.
Obecnie mam spokój, bo nikogo do siebie nie zapraszam, żona także. Po imprezach, które urządzaliśmy w domu, byliśmy niezwykle zmęczeni. Od jakiegoś czasu w dniu swoich urodzin w końcu mogę odpocząć, a nie martwić się, że gościom coś się nie spodoba albo za bardzo się u nas zasiedzą.
Od kiedy jestem na emeryturze, mam sporo wolnego czasu, ale mimo tego staram się korzystać z niego racjonalnie. Od czasu do czasu z żoną zapraszamy do siebie najbliższych przyjaciół na kawę, ale wtedy też żadne z nas jakoś szczególnie się nie stara. Serwujemy kawę, najwyżej ciasto i ot, to wszystko. Jestem szczery i tak też postanowiłem wyrażać swoje opinie, więc jeśli już obecność drugiej osoby mnie męczy i czuję, że to mój czas, by po prostu odpocząć, to mówię o tym wprost. Być może dla niektórych to brak kultury, ale dla mnie nie – siebie oraz swoją rodzinę stawiam na pierwszym miejscu.
Zauważyłem też że Ci, którzy najbardziej lubili przychodzić w odwiedziny, nigdy nie zapraszali do siebie. To oczywiste – łatwiej jest bawić się u kogoś innego, nie musząc za to płacić ani tracić czasu na przygotowanie przyjęcia czy sprzątanie domu tuż po nim.
A jak jest u Was – zapraszacie do siebie gości? Uważacie się za gościnnych ludzi, czy wręcz przeciwnie?