Mój mąż codziennie sprawdzał torby, kiedy wracałam z zakupów i było to mocno uciążliwe. Ale jeden incydent sprawił, że wyszłam z siebie.

Przez długi czas nie byłam zainteresowana ślubem. Każde spotkanie rodzinne zaczynało się i kończyło pytaniem: „Kiedy wreszcie się ustatkujesz?”. Niedawno poznałam Łukasza, starszego o 12 lat mężczyznę, który wydawał się bardzo dojrzały i poważny. Pytania rodziny były już tak irytujące, że kiedy dwa miesiące od poznania mi się oświadczył, zgodziłam się. Oczywiście nie chciałam za niego wyjść. Nie chodziliśmy na randki ani do kina, ani do kawiarni, nie dostałam też od niego nigdy kwiatów. Wiedziałam jednak, że jestem mu bliska. Po niedługim czasie zostałam jego żoną. Od pierwszego dnia naszego wspólnego życia Łukasz zaczął mnie nękać w związku z moimi wydatkami. Wypytywał mnie o każdą wydaną złotówkę, sprawdził paragony ze sklepów. Miałam wrażenie, że to jego ulubione zajęcie.

Pamiętam jak kiedyś powiedziałam mu, że wydawanie pieniędzy na jedzenie jest normalne i nie musimy codziennie jeść ziemniaków. Trzeba było widzieć wyraz jego twarzy. Miałam już dość oddawania całej swojej pensji mężowi, nie mogłam znieść tych ciągłych kontroli wydatków. Dlaczego w ogóle zarabiamy pieniądze? Oczywiście, aby je wydać. Ostatnią rzeczą, która utwierdziła mnie w mojej decyzji, była sytuacja z Sylwestra. Przyzwyczaiłam się do tego, że moja mama zawsze zadowalała kulinarnie swoich gości i postanowiłam zrobić ucztę według jej przepisów. Przyszedł jednak Łukasz i wszystko się posypało.

Zaczął mi zarzucać, że wydaję za dużo pieniędzy, przejrzał wszystkie torby, odszukał paragony i nie odzywał się do mnie przez dwa tygodnie. Od tamtego czasu kontrolował moje zakupy. Kupowałam wszystko za swoje pieniądze, a jemu wiecznie o coś chodziło. Powiedziałam mu, że chcę rozwodu, a on nie miał nic przeciwko. Zdziwiło mnie tylko, że Łukasz mnie chciał ode mnie pieniędzy za rozwód, sam opłacił sprawę. Przez pierwsze miesiące mieszkałam z rodzicami, a potem wyprowadziłam się do zakupionego mieszkania. Dostrzegłam jeden plus życia z byłym mężem – zaoszczędziłam sporo pieniędzy i było mnie stać na kredyt.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Mój mąż codziennie sprawdzał torby, kiedy wracałam z zakupów i było to mocno uciążliwe. Ale jeden incydent sprawił, że wyszłam z siebie.