Mój mąż nie rozumiał na co wydaję tyle pieniędzy, oskarżał mnie o rozrzutność.

W zeszłym miesiącu, tuż przed wypłatą mój mąż stwierdził, że nie podoba mu się jak zarządzam domowym budżetem. Powiedział, że jestem rozrzutna i kupuje za dużo niepotrzebnych rzeczy, przez co nie jesteśmy w stanie zaoszczędzić więcej niż 300 zł w miesiącu.
Słowa męża mnie zabolały, od dwóch lat nie pracuję, bo zajmuje się naszym nowonarodzonym synem. Karol sam nalegał, żebym wzięła urlop macierzyński, a teraz robi mi wyrzuty. Mój mąż jest kierowcą autobusu i zarabia 3,5 tysiąca złotych. Razem ze świadczeniami mam do dyspozycji 4 tysiące złotych, co na trzyosobową rodzinę nie stanowi zbyt dużego budżetu.
Przy obecnych cenach paliwa i produktów w sklepach musimy ratować się własnym ogródkiem, a i tak mamy ogromne problemy ze spięciem domowego budżetu. Wydajemy głównie na jedzenie, rachunki, chemię gospodarczą no i paliwo.
Staram się gotować obiady na dwa dni, żeby było taniej, to co się da czyszczę octem i sodą oczyszczoną, bo są tańsze niż chemia gospodarcza. Mimo wszystko mój mąż nie rozumie na co idą pieniądze. Po wypłacie zrobiłam listę niezbędnych produktów na kolejny tydzień i poprosiłam, żeby to on udał się na zakupy. Spodobał mu się ten pomysł i wyszedł zadowolony. Nie było go ponad dwie godziny, a kiedy wrócił, położył torby w kuchni i dumny jak paw oznajmił, że wydał tylko połowę przeznaczonych na zakupy środków i dokupił jeszcze pasztet na promocji.
Postanowiłam podać mu na kolację kanapki z tym wspaniałym pasztetem, mąż ugryzł kawałek i poszedł spać głodny, twierdząc, że weźmie te kanapki do pracy następnego dnia.
Kiedy wrócił do domu czekała na niego zupa przygotowana z wybranych przez niego składników. Nigdy nie widziałam, żeby tak wolno jadł. Po obiedzie zapytał czy  jestem na niego zła, bo ostatnio robię same niesmaczne posiłki.
Trochę czasu mu zajęło kiedy zrozumiał, że z tanich i promocyjnych produktów trudno przyrządzić coś pysznego. Mięso musi być dobrej jakości, a warzyw powinno być dużo, by smak potraw był lepszy.
W kolejnym tygodniu już nie rwał się do robienia zakupów, przyznał mi rację i stwierdził, że musi iść do szefa po podwyżkę.
Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Mój mąż nie rozumiał na co wydaję tyle pieniędzy, oskarżał mnie o rozrzutność.