Moja babcia Danusia niedawno skończyła 80 lat, ale wygląda dużo młodziej – na około 60 lat. Jest bardzo towarzyska, w samotności się nudzi. Moja babcia mieszka sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu. Moja mama ma już 55 lat i pracuje jako nauczycielka, uczy matematyki w szkole podstawowej. Moja mama i babcia to zupełnie inne osoby: mama jest spokojną, cichą kobietą, a nasza babcia jest hałaśliwa. Babcia potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi.
W zeszłym tygodniu, wczesnym rankiem, zadzwoniła do mojej mamy i powiedziała słabym głosem, że bardzo źle się czuje i chyba niedługo opuści ten świat.
Przyszłyśmy do jej domu w piżamach, wystraszone, bo telefon był o siódmej rano. Kiedy drżącymi rękami otworzyłyśmy drzwi, myślałyśmy, że nie zdążymy jej uratować. Leżała w łóżku, pozornie spokojna. Matka zmierzyła jej ciśnienie krwi. Ciśnienie było lekko podwyższone, ale w jej wieku nie jest to zaskakujące. Chciałyśmy wezwać karetkę, ale babcia machnęła ręką i powiedziała, że czuje się lepiej. Potem wstała z łóżka i zaprosiła nas na herbatę. Dzień wcześniej upiekła pyszne ciasto. Spojrzałyśmy na siebie oszołomione. Przecież jeszcze pół godziny temu dzwoniła, że umiera, a teraz chciała nas poczęstować herbatą i ciastem. Najważniejsze, że żyje i ma się dobrze.
Potem zaczęła często dzwonić, że bardzo źle się czuje, nie może wstać z łóżka, jest bardzo słaba. Postanowiliśmy umieścić ją w szpitalu. W końcu jest już w podeszłym wieku. Ale ona nie chciała. Mówiła, że jak pójdzie do szpitala, to już nigdy nie wyjdzie.
Pewnego dnia wezwaliśmy lekarza. Zbadał ją, osłuchał, wysłał babcię na badania kontrolne, a potem na korytarzu w przychodni powiedział nam, że sądząc po tym, co widział, moja babcia jest zdrowa; oczywiście biorąc pod uwagę jej wiek. Powinna dużo odpoczywać, ale nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Jako lekarz poradził nam, żeby częściej ją odwiedzać. Odwiedzamy babcię prawie codziennie. Mieszka ona w sąsiedztwie. Proponowaliśmy jej, żeby się do nas wprowadziła, ale odmówiła. Widać nie chce na starość opuszczać swojego mieszkania.