W moim małżeństwie jest dużo miłości i pozytywnych uczuć, mimo iż mamy za sobą niemal 20 lat wspólnego życia. Razem z Iwonką od samego początku ustaliliśmy, że każdy najmniejszy problem będziemy przegadywać na bieżąco, bez krzyków, na spokojnie i obiecaliśmy sobie mówić o wszystkim i żyć bez tajemnic. Myślę, że to jest klucz do szczęśliwego małżeństwa.
Zazwyczaj równo dzielimy się obowiązkami i mamy wspólny budżet. Gdy chcemy kupić coś tylko dla siebie, omawiamy to wspólnie. To bardzo wygodne podejście i nie generuje niepotrzebnych napięć.
Przez ostatni rok nie byliśmy na wakacjach, nie wyjechaliśmy nigdzie nawet na weekend. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy z ojcem Iwony, który po długiej walce z nowotworem płuc i licznych przerzutach, został umieszczony w hospicjum. Iwona nie miała już matki i była jedynaczką, więc nie miała z kim dzielić opieki nad ojcem. Po jego śmierci otrzymała w spadku rodzinny dom i niewielką sumę pieniędzy, która pokryła koszty pochówku. Doradziłem żonie, by sprzedała dom, ponieważ mieliśmy już własne mieszkanie w centrum, a pieniądze miała wpłacić na konto w banku. Po przeżyciu żałoby mieliśmy zdecydować co zrobić z pieniędzmi.
Iwona początkowo przyznała mi rację, jednak z biegiem czasu stwierdziła, że nie chce sprzedawać domu. Pod moimi namowami umieściła ogłoszenie w Internecie, jednak widziałem, że nie jest przekonana do sprzedaży. Myślałem, że może to sentyment do rodzinnego domu, ale po kilku miesiącach dowiedziałem się przypadkiem, że wynajmuje dom pewnej rodzinie, a pieniądze trzyma w tajemnicy przede mną. Zabolało mnie, że ukrywa takie fakty przed własnym mężem, nigdy wcześniej tego nie robiła. Czy zdarzyło się coś, co zachwiało jej poczuciem bezpieczeństwa? A może ma romans?
Mi nigdy nie przyszło do głowy, by dodatkowo zarobione pieniądze ukrywać przed żoną.