Dorota miała zaledwie trzydzieści lat, a mimo tego wyglądała na skrajnie zmęczoną życiem – to było wręcz przerażające. Wszystko to dlatego, że biedna kobieta nieustannie szukała sposobów, aby jej rodzina jakoś przetrwała. W końcu musiała utrzymać aż trzy osoby – siebie, małą córeczkę i męża.
Kiedy poznała Andrzeja byłam pewna, że z tym mężczyzną będzie jej jak w niebie. Zresztą ciągle jej opowiadał, że przy nim będzie miała wszystko i podaruje jej nawet gwiazdkę z nieba. Tak, tak, gdyby tylko te wszystkie słowa miały jakiekolwiek potwierdzenie w rzeczywistości – prawdziwe życie okazało się nie być bajką, jaką obiecywał jej mężczyzna.
Andrzej ciągle miał problemy z pracą – albo otrzymywał niską pensję, albo dostawał za mało zleceń. Jak już miał jakąś okazję więcej zarobić, to zwykle szybko się zniechęcał i twierdził, że ma problemy zdrowotne i nie może tyle pracować. Mężczyzna więc przynosił mało pieniędzy do domu, więc Dorocie nie pozostało nic innego, jak wzięcie na siebie roli mężczyzny i utrzymywanie domu. Mimo to nieustannie starała się odnosić do męża ze zrozumieniem. Zawsze go wspierała i opowiadała, jak w niego wierzy. Mężczyzna leżąć na kanapie cieszył się, że ma taką wyrozumiałą żonę która docenia, jaki jest wspaniały.
Po pewnym czasie Dorota urodziła córeczkę, co przyniosło kolejne zmartwienie, ponieważ utrzymanie dziecka nie jest prostą sprawą – potrzeba do tego jednak stałego źródła dochodu. Tylko ona pracuje w rodzinie i pieniędzy ledwo wystarcza na utrzymanie duosobowej rodziny, a co dopiero trzyosobowej! Sytuacja była tak trudna, że kobieta nie mogła zbyt długo pozostać na urlopie macierzyńskim, a po powrocie do pracy musiała rozejrzeć się za kolejną, aby mieć dwa źródła dochodu.
Andrzej tylko ciągle marudził i mówił, że jest mu bardzo ciężko. Zaczął pić i zabierać pieniądze, które Dorota zarabiała, aby móc spędzać czas z koleżkami na alkoholowych schadzkach.
Kobieta nie mogła już tego wszystkiego znieść i w końcu się z nim rozwiodła.
Jak jednak mogła tolerować to przez tyle lat?!