Na parapetówkę przyszła moja teściowa – a ja ją wyrzuciłam!

Jeszcze przed ślubem zastanawialiśmy się, gdzie zamieszkamy  jako małżeństwo. Moi rodzice gnieździli się w ciasnej kawalerce. Teściowa była sama w domu jednorodzinnym. A wynajęcie mieszkania było drogie… Chcieliśmy odkładać pieniądze na wkład do kredytu hipotecznego.

Poprosiliśmy więc teściową o dach nad głową. Oczywiście się zgodziła, ale nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, na co się piszemy. Mój mąż był formalnym właścicielem posiadłości, ale jej realny właściciel był tylko jeden – moja teściowa.

Przed śmiercią ojciec Tomka przepisał na niego dom. Matka nie miała nic przeciwko, wiedziała, że będzie „rządzić” aż do końca. A ojciec przepisał dom na mojego męża, ponieważ chciał w ten sposób go zabezpieczyć. Obawiał się, że teściowa wyjdzie ponownie za mąż.

Tomek nigdy nie czuł się tam gospodarzem. Nie wtrącałam się, ponieważ wiedziałam, że to tylko sytuacja przejściowa.

Ta sytuacja przejściowa trwała sześć lat. Przez cały czas odkładaliśmy każdy grosz, aż w końcu kupiliśmy własny kąt.

Nasze relacje z matką Tomka były poprawne. Nie kłóciliśmy się, sprawiedliwie dzieliliśmy wydatki i obowiązki domowe. Mieliśmy nawet harmonogram korzystania z pralki.

Gdy wreszcie uzbieraliśmy niezbędną kwotę, zabraliśmy się za szukanie dwupokojowego mieszkania. W międzyczasie dowiedziałam się, że jestem w ciąży, więc zmieniliśmy plany – postanowiliśmy wziąć większy kredyt i kupić większe mieszkanie.

Na parapetówkę zaprosiliśmy przyjaciół i rodzinę, również teściową. Wszyscy gratulowali nam zakupu. Aż matka Tomka powiedziała bezpośrednio do mnie przy wszystkich:

– Cieszę się, że kupiliście trzypokojowe mieszkanie. To dzięki mnie, nie bez powodu utrzymywałam was przez te wszystkie lata. Teraz czekam na podziękowania. Mam nadzieję, że Tomek zrezygnuje z udziału w moim mieszkaniu. Gdyby nie ja, nigdy nie zaoszczędzilibyście pieniędzy na własne gniazdko.

Wstałam i poprosiłam teściową, żeby wyszła. Byłam tak urażona, że brakowało mi słów, żeby odpowiedzieć.  Dlaczego kłamała przy ludziach? Nawet chleb kupowaliśmy na zmianę, płaciliśmy połowę za wszystkie zakupy i rachunki.

Nie chcemy już utrzymywać kontaktu z tym dwulicowym człowiekiem. Na szczęście goście nie za bardzo zwrócili uwagę na ten incydent.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Na parapetówkę przyszła moja teściowa – a ja ją wyrzuciłam!