– Nie wiesz, czy Marta znowu wyszła za mąż, czy nadal nie?
Siedzieliśmy na ławce przed placem zabaw i piliśmy kawę z kartonowych kubków. Kiedyś studiowaliśmy razem, a teraz spotkaliśmy się na pięć minut w interesach, by na koniec spotkania porozmawiać bardziej po koleżeńsku.
Marta była naszą wspólną znajomą. Wiedziałam, że ta dwójka nigdy za sobą nie przepadała.
Jednak to było dawno temu, a ponieważ moje mieszkanie znajduje się na tym samym osiedlu, co mieszkanie Marty, nic dziwnego, że zdarzyło się nam ją widzieć, jak wychodzi ze swojej klatki. Chuda i piękna, odziana w jasny, modny płaszczu schodziła ze schodów, a stukot obcasów był słyszalny na odległość.
– Nie wiem – uśmiechnęłam się.
Wiem, że w zeszłym miesiącu leciała do Dubaju z imponująco przystojnym, młodym mężczyzną. Jednak nie zamierzam zdradzać tych kobiecych tajemnic. Znam ją także i wiem, że mocno poparzyła się w młodości, jeśli chodzi o relacje z mężczyznami, dlatego nie spieszyła się z wchodzenie w poważne związki.
Takie kobiety można tylko podziwiać. Nie przylgnęła do niewiernego męża, nie bała się zostać sama z dzieckiem i wychowała cudownego syna.
Sama z małej piwnicy w pobliżu domu rozkręciła modną kawiarnię, a potem otworzyła ich sieć. Poza tym zawsze wygląda zjawiskowo. Gdybym jej nie znała, to pewnie w życiu bym nie powiedziała, że ma dorosłego syna, a tym bardziej, że jest w tym samym wieku co mój zmarnowany życiem rozmówca w poszarpanej koszulce i poplamionej kurtce.
– A Ty co, udajesz, że Cię to nie obchodzi? – mrugam do niego.
– Nie no, tylko…. Czy Ty po prostu masz pojęcie, ile pieniędzy potrzeba, aby go utrzymać? – Patrzyliśmy, jak Marta wkłada coś do bagażnika swojego nowego crossovera.
„Metro jest oczywiście tańsze” – naprawdę chciałam mu złośliwie odpowiedzieć, ale starałam się być miła.
– Myślę, że jeśli zarobiła na ten samochód, to i na benzynę i inne kwestie z nim związane też ma…
– Zarobiła! – warknął – Też bym tak chciał zarobić! Tak, tylko obawiam się, że mi się nie uda. Gęba u mnie nie taka jak u niej. Samochód, ubrania, wszystkie te Wasze babskie salony urody i nie wiadomo czego. A jej syn też jest ćpunem!
„Spokojnie, kochana, trzymaj się” – powiedziałam sobie, ale się nie udało.
– Słuchaj, co Ty za brednie opowiadasz! „Ćpun „,”gęboa”… Wygląda jak tropikalny motyl, jest piękna, ale w rzeczywistości ciężko pracuje dniami i nocami po to, żeby m.in. jej syn mógł studiować medycynę w Warszawie. Nie wstydzisz się?
– A, no właśnie! Wszystkie takie jesteście, Bizneswomen z Koziej Wólki! Nie ma Was w domu całymi dniami, zamiast gotować obiady i prać skarpetki mężowi robicie jakieś interesy, a potem zdziwione płaczecie w samotne noce w poduszkę. Na początku bądźcie normalne, a dopiero potem możecie się spodziewać, ze weźmiecie ślub. Inaczej, to zostanie Wam tylko płacz!
Wtedy coś mnie rozbawiło wewnątrz. Przypomniałam sobie starą anegdotę, jak hydraulik nurkował w kanałach, a potem z zadowoleniem mówił inżynierowi: „Ucz się, póki żyję! A potem będziesz mi tylko klucze podawał”.
Ale… mężczyzna ma zawsze rację – po prostu rodzą się z wszechstronną wiedzą na każdy temat i nie można ich przekonać do zmiany zdania. Jego logika zawsze opiera się tylko na faktach, które gdzieś usłyszał i nie są potwierdzone, a męski szowinizm … Nie, o tym zupełnie nie słyszeli.
A Marta… Marta zamknęła bagażnik, zobaczyła nas, zawahała sięprzez chwilę, czy podejść, czy nie. Potem pomachała ręką, rzuciła na przednie siedzenie torebkę, która kosztowała miesięczną pensję tego, który tak bardzo boi się o to, ile wydaje na utrzymanie samochodu i przekręciła kluczyk w stacyjce.
Na pewno pojechała płakać…