W mieszkaniu słychać było telewizora. Na kanapie obok siebie siedzieli 82-letni staruszek i 16-letni kot. Każdego ranka mieli swój własny rytuał. Właściciel brał reklamówkę i szedł na spacer, a po drodze kupował jedzenie dla kota i chleb dla siebie. Kot eskortował go do korytarza, a następnie wskakiwał na parapet i czekał, aż właściciel wyjdzie z bloku.
Po chwili właściciel pojawiał się na zewnątrz i rozglądał. W oknie siedział kot, właściciel machał do niego, a kot w odpowiedzi kładł przednią łapę na oknie i czekał na jego powrót, nie zapominając o pomrukiwaniu na ptaki.
Wszystko byłoby w porządku, ale właściciel martwił się ostatnio swoim sercem. Rodzina syna mieszkała daleko i po raz kolejny nie odwiedzili go, zdawało się, że nie bardzo się martwili. Mężczyzna spoglądając na zdjęcie żony pomyślał, że wkrótce będą razem. Tylko z kim zostanie kot?
Myśl, że ktoś po jego śmierci wyrzuci go na ulicę niepokoiła starca. „Jutro pójdę do przychodni, może lekarz mi coś wypisze i ból odpuści – pomyślał.
W nocy poczuł się bardzo źle, ledwo zdołał sięgnąć po telefon i wezwał karetkę. Kiedy staruszek do niej wsiadał, jego kot siedział na parapecie i patrzył, jak właściciel odjeżdża.
Mężczyzna ledwo machnął mu ręką, a kot położył łapę na oknie, czekał i nie mógł zrozumieć, dokąd jedzie jego ukochany właściciel. Kotu zrobiło się jakoś ciężko… Właściciel nie pojawił się w domu przez tydzień, a potem kolejny. Sąsiadka przyszła nakarmić kota, ale nie chciał jeść i uparcie nie ruszał się sprzed okna. Czekał i czekał…
Sąsiadka spojrzała na chudego kota, który kiedyś był eleganckim grubasem i zdała sobie sprawę, że nie wytrzyma tak długo, a właściciel miał jeszcze długie leczenie w szpitalu przed sobą, dlatego zdecydowała się na ten krok.
Zdając sobie sprawę, że nie wpuszczą ich do środka, wyjęła nosidełko, umieściła tam ledwo żywego kota i poszła pewnym krokiem w kierunku szpitala. Stojąc tuż pod oknem, gdzie leżał sąsiad, zadzwoniła do niego. Pozwolono mu wstać i wkrótce sąsiad pojawił się w oknie.
Kobieta otworzyła nosidełko, a kot niechętnie wyjrzał z niego. Nagle jego głowa uniosła się i w oknie zobaczył swojego najdroższego człowieka. Był gotów biec ze wszystkich sił do niego, ale łapygo nie słuchały – był za bardzo osłabiony.
Spojrzał swoimi wielkimi oczami na właściciela i podniósł łapę. Ich role się zamieniły – teraz właściciel położył dłoń na szybie okna i powiedział: „tylko Ty na mnie czekasz„. Kot zmrużył oczy, a sąsiadce wydawało się, że są pełne łez. Sąsiadka zamknęła nosidełko i wróciła z kotem do domu.
Kot szybko wyzdrowiał, tak jak i w końcu staruszek. Znowu wszystko było takie samo. W mieszkaniu słychać było dźwięk telewizora, właściciel czytał gazetę, a obok spał kot, który miał piękny sen…