Nie chciała pomóc w zbiórce na dom dziecka

Pracuję w tej szkole od ponad trzydziestu lat i słyszałam wiele wymówek od uczniów, zarówno kiedy byłam nauczycielką, jak i kiedy zostałam dyrektorem… Ale to jest pierwszy taki przypadek, jaki pamiętam.

Co roku otrzymujemy z góry prośbę o zbiórkę zabawek i funduszy dla dzieci z domów dziecka. Jest to coroczna kampania, w której musimy wziąć udział. Następnie w całej szkole pojawiają się ogłoszenia, w których dzieci proszone są o przyniesienie starych, ale w dobrym stanie zabawek, rzeczy, z których wyrosły, słodyczy i pieniędzy dla sierocińca. Jest to, że tak powiem, „dobrowolnie-obowiązkowe”, bo musimy coś zebrać, nie wypada przecież powiedzieć, że nikt nic nie przyniósł.

Najtrudniej jest uzyskać jakąkolwiek pomoc od starszych klas. Są to dorosłe dzieci, które mogą nie mieć żadnych zabawek i bardzo niechętnie dają pieniądze. Nie podoba mi się to, ale jestem zmuszona sprawdzać wszystkie klasy i po kolei pytać dzieci, co przyniosą.

Weszłam na lekcję pierwszej pomocy dla dziesięciu dziewcząt. Było ich tylko sześć, więc przeprowadzanie z nimi rozmów nie trwało długo. Większość z nich zapowiedziało, że coś przyniesie, z wyjątkiem Dominiki. Powiedziała tylko, że nic nie przyniesie.

Zapytałam ją, dlaczego, a ona odpowiedziała, że nie chce.
Zaniemówiłam. Jak to nie chce, skoro jest to zbiórka obowiązkowa?
– Dominika, to szczytny cel, w ten sposób pomożesz dzieciom, które nie mają niczego…
– Nie lubię pomagać ludziom – odpowiedziała, wracając na swoje miejsce i sądząc, że to już koniec rozmowy.
Nie lubię pomagać ludziom? Pierwszy raz słyszę taką wymówkę.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Nie chciała pomóc w zbiórce na dom dziecka