Kilka dni temu przyszedł do mnie ostatnio zmęczony, młody mężczyzna i od progu zapytał, czy da się nie zwariować przy dziecku. Okazało się, że jego siostra wylądowała w szpitalu, a przez to, że prócz brata nie miała nikogo więcej, to on musiał zająć się jej synkiem.
Siostrzeniec ma dwa lata. Mężczyzna jest już kilka lat po ślubie i ma dwójkę własnych dzieci – 1,5 letniego synka i 7-letnią córeczkę.
Z jednej strony można zrozumieć chłopaka i to, że tęskni za mamą, ale niestety, przez to jest niezwykle kapryśny, co denerwuje jego wujka. Zarówno on, jak i jego żona są nim zmęczeni, przez co coraz częściej się kłócą, a nawet krzyczą na swoje dzieci, odreagowywując napięcie.
– Nie znoszę syna Eweliny i już odliczam dni do jej wyjścia ze szpitala, aż w końcu ten koszmar się skończy. Czasami już mam ochotę uderzyć siostrzeńca i ledwo się powstrzymuję, by tego nie zrobić. Brak mi coraz bardziej cierpliwości, a poza tym to boję się o własne dzieci, bo muszą wysłuchiwać naszych kłótni i ogólnie, na nich ta cała sytuacja też się bardzo odbija. Jak mam przetrwać ten trudny okres?
Postarałam się przerobić z nim jego negatywne emocje i omówiliśmy trochę jego relacje z siostrą. Z rozmowy wynikło, że nigdy nie byli sobie bliscy. W zasadzie w przeszłości bardzo często się kłócili, wyzywali, obwiniali o najmniejsze głupstwo. Teraz więc emocje, które mężczyzna odczuwał do siostry, są przelewane na jej syna. Jest zmęczony aktualnymi problemami, przez co ilość emocji dodatkowo wzrasta.
– Jak dobrze, że nigdy nie zdecydowaliśmy się z żoną zaadoptować jakiegoś dziecka! Moje dzieci na szczęście takie nie są jak ten chłopak, czyli kapryśne i nerwowe. Bardzo dziękuję za wszystkie rady! – powiedział klient przed odjazdem.