Kot przywędrował pod bramę schroniska i miauczał wołając o pomoc. Przeżył dość długie życie, w którym były zarówno dobre, jak i złe chwile. Miał kiedyś bardzo dobrą Panią i przeżył jej śmierć.
A potem ulica… Ulica, na której przeżył i spędził resztę swoich długich i pechowych lat. Śmieci, zimno, głód, deszcze i śnieg, złe koty i niedobrzy ludzie. To wszystko było i wszystko zniknęło. A teraz stoi przy bramie schroniska. Może mi pomogą? – pomyślał kot i się położył.
Położył się z myślą, że to już ostatni raz, że już nie wstanie…
Ktoś mu jednak pomógł. Został podniesiony i zaniesiony do ciepłego pokoju, w którym lekarz badał go przez długi czas. Dostał jakieś zastrzyki, które załatwiły sprawę. Umierający kot ożył i stał się ulubieńcem całego schroniska.
W schroniskach są takie zwierzęta, które stają się symbolem miejsca. To właśnie tym symbolem stał się włóczęga.
Pies został wyrzucony z piątego piętra, po tym, jak ktoś założył mu torbę na głowę, dźgnął kilka razy nożem a dla pewności przyłożył młotkiem w głowę. Ktoś znalazł psa, wezwał wolontariuszy ze schroniska i psu została udzielona pierwsza pomoc.
Tego psa nie da się uratować – orzekł weterynarz – stracił za dużo krwi, jego rany są zbyt duże. Połóżcie go gdzieś w rogu, niech zdechnie w spokoju.
Włóczęga zobaczył go, gdy robił swoje codzienne obchody.
Zobaczył zagubionego psa, z bólem i tęsknotą w oczach.
Te rany nie spowodują twojej śmierci. Miałem ich pełno w ciągu dziesięciu lat. Przesuń się, rozgrzeję cię. Kot położył się prosto na rany cicho jęczącego Pirata.
Spójrz tylko – mówili wolontariusze, Włóczęga znalazł sobie towarzysza. I tylko stary lekarz, wycierając ręce po kolejnej operacji, podszedł i patrząc w oczy kota, powiedział – to jego ostatni przyjaciel, tak zdecydował.
Kot leżał na Piracie przez dwa dni, odsuwał się tylko po to, by napić się wody. Kiedy pies miał zmianę opatrunku, kot niechętnie się poruszał jakby wiedział coś, czego ludzie nie byli w stanie zrozumieć.
Pod koniec drugiego dnia Włóczęga udał się w stronę tęczy. Odszedł leżąc na Piracie. Stary lekarz, zdejmując zimne kocie ciało z psiego przyjaciela, powiedział – dobrze się rozliczył, stary Włóczęga. Pirat patrzył, jak jego jedyny przyjaciel zostaje zabrany i płakał – teraz na pewno umrę, pomyślał.
Ale nie umarł, wręcz przeciwnie, bardzo szybko jego stan się poprawił.
Wszystko goiło się błyskawicznie. A wolontariusze schroniska byli zaskoczeni, że pies tak szybko dochodzi do siebie.
I tylko stary lekarz nie był zaskoczony. Widział wiele w swoim życiu. Stary kot Włóczęga dał temu psu swoje ostatnie życie. Tak było.
Ponieważ nie mógł zrobić inaczej.
Żyj Piracie i pamiętaj. Pamiętaj o starym kocie o imieniu Włóczęga.