„Nie zjem dużych pierogów, ugotujulep mi takie małe, jakie robi moja mama” – powiedział facet przyjaciółki

Pewnego dnia postanowiłam odwiedzić moją przyjaciółkę Anię. Kilka miesięcy temu wyszła za mąż i zaprosiła mnie do siebie w gości. 

Kiedyś wyszła już za mąż i z tamtego związku ma synka. Niestety, tamtego małżeństwa nie można ani trochę uważać za udane.

Po jakimś czasie od zakończenia poprzedniej relacji poznała mężczyznę, który również był rozwiedziony. Bardzo szybko zaproponował Ani wspólne mieszkanie i już wkrótce się do niej wprowadził, ponieważ swoje mieszkanie zostawił żonie i córce z tytułu alimentów. Mnie osobiście się wydawało, że on w mojej przyjaciółce widzi tylko szansę wygodnego lokum, chociaż bardzo chciałam się mylić. 

Widać było, że Ania jest bardzo szczęśliwa – cały czas powtarzała, że jest zupełnie inny niż jej były mąż. W końcu wcale nie pije, nie pali i przynosi wszystkie pieniądze do domu, a wieczorami nigdzie nie wychodzi, tylko ogląda telewizję, przez co Ania nie martwi się, że szlaja się nie wiadomo gdzie.  

W końcu Ania zaprosiła mnie do siebie. Kiedy do niej przyszłam, zastałam ją przy lepieniu pierogów. Ulepiła je tak małe, że trzeba było nakłuć dwa na jeden widelec, aby się nie ześlizgnęły.

Pamiętam, że zawsze robiła pierogi średniej wielkości – ani duże, ani małe. Ja także zawsze uważałam, że po co się męczyć i marnować czas, by ulepić małe, skoro w smaku są takie same jak i duże. Zapytałam ją więc co się zmieniło?

Odpowiedziała, że kiedy zaczęła mieszkać z Norbertem, to podczas lepienia swoich pierogów, które były właśnie średniej wielkości mężczyzna spojrzał na nią i powiedział, że nie będzie ich jeść. Były według niego za duże, ponieważ jego matka zawsze robiła malutkie i przyzwyczaił się do jej pierogów. Potem grzecznie poprosił, aby następnym razem ulepiła małe.

– Aniu, czy on pomaga Ci przy lepieniu tych małych pierogów albo czy robi w ogóle coś w domu?

– Nie, jest bardzo zmęczony po pracy i musi odpocząć.

– Ale Aniu, Ty też pracujesz i tak samo się męczysz.

– W porządku, ja mogę przecierpieć jakoś zmęczenie – najważniejsze jest to, aby Norbert był zadowolony.

Byłam zszokowana tą odpowiedzią.

Jak można nie doceniać, nie kochać i nie szanować siebie w takim stopniu, aby spełnić wszystkie kaprysy Norberta?

W końcu gdyby naprawdę kochał Anię, to w milczeniu zjadłby większe pierogi, dając jej szansę na odpoczynek, albo sam mógł coś ugotować, skoro takich pierogów nie lubi.

Oburzenie mnie aż rozsadzało od środka, ale nie powiedziałam nic, bo to jej życie i skoro jej tak pasuje, to niech robi tak dalej.

Czy spotkałyście kiedyś na swojej drodze takiego Norberta? Co o tym myślicie?

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

„Nie zjem dużych pierogów, ugotujulep mi takie małe, jakie robi moja mama” – powiedział facet przyjaciółki