– Debora?
– Nie podoba mi się!
– A Rebeka?
– Niee, też nie.
– Abigail?
– No co Ty?! Nie!
– Ale w naszej rodzinie mamy taki zwyczaj, że dzieciom nadaje się imiona biblijne.
– Chcę powiedzieć, że w naszym kraju nie wszystkie te imiona są tak powszechnie zdane i nadawane, więc dziecko może mieć w przyszłości nieprzyjemności.
– No to Estera.
– Tak ma na imię już Twoja mama.
– Znasz tłumaczenie tego imienia? To „gwiazda”
– Dobra, koniec! Mam już dość!
– Przecież nie może być tak, że nic Ci się nie podoba!
– Bo dajesz przykłady samych nieciekawych imion!
– Nie obchodzi Cię nasza tradycja rodzinna?
– Obchodzi, ale czy musimy się jej sztywno trzymać?
– Niby nie musimy, ale ja jestem z niej dumny i chciałbym ją podtrzymywać!
– Nie obchodzi mnie, z czego jesteś dumny! Nie pozwolę, żebyś zniszczył mojemu dziecku życie!
– Oj kobieto, igrasz z ogniem kpiąc sobie z mojej tradycji! Jestem oburzony Twoim zachowaniem. Dlaczego nie potrafisz zrozumieć tak oczywistych dla mnie rzeczy?!
– To dlaczego Ty nie potrafisz zrozumieć, że dziecko powinno mieć normalne imię i dzieciństwo? Córka będzie miała na imię Ania, to też biblijne imię!
– Jesteś durna, to takie powszechne imię!
– Mnie się podoba!
– A mnie nie! Wróćmy do Rebeki, to piękne imię.
– Po moim trupie! To może Julia? Będziesz mógł się do niej zwracać „Julcia”.
– Nigdy w życiu!
– Dobra, dla mnie będzie Julcią, a Ty mów do niej „Julia” albo jak tam sobie chcesz.
– Nie no, nie podoba mi się ale… Jesteś uparta jak osioł i nie da się z Tobą dojść do konsensusu, bo nie rozumiesz, czym jest tradycja!
Pewnego dnia, kiedy byłam już w wieku nastoletnim znalazłem na górnej półce w szafie żółtą kartkę. To był list od mamy do ojca, który napisała mu, gdy leżała w szpitalu po porodzie:
„Gratulacje, urodziła się nam prześliczna córka Aneczka. Jest Twoją kopią – ma czarne włosy i jest równie bezczelna i grymaśna jak Ty!”.
Na początku myślałam, że może miałam kiedyś jeszcze jakąś siostrę, ale potem przyszło mi do głowy, że mama zrobiła to po swojemu i przechytrzyła ojca w kwestii imienia, a tata musiał się z tym po prostu pogodzić.
A jak wam rodzice wybierali imię?