Pani musi być strzeżona.

Na obrzeżach małego miasteczka, w głębokim wąwozie, oszczeniła się suczka. Urodziła cztery silne szczenięta. Szczenięta dorastały zdrowe i ciekawskie.

Pewnego dnia do wąwozu przyszli chłopcy, żeby się pobawić. Grali w piłkę, ganiali się po krzakach. Szczeniaki, przestraszone, ukryły się w wysokiej trawie. Jeden ze szczeniaków, ten największy, długo obserwował zabawę chłopców. W końcu ciekawość przesłoniła jego strach i ostrożnie wychylił się ze swojego schronienia, po czym nieśmiało, łapa za łapą, skierował się w stronę dzieci.

– Patrz, jaki ładny – zauważył go jeden z chłopców. – Wcale nie taki mały. Masz, piesku, łap piłkę.

Szczeniak niezgrabnie pchnął piłkę nosem, przestraszył się i rozpaczliwie na nią zaszczekał. Chłopcy się roześmiali. Szczeniak biegał za nimi i bawił się do wieczora. Był bardzo szczęśliwy. Niestety wieczorem chłopcy musieli wracać do domu. Szczeniak pobiegł za nimi i się zgubił.

Siedział na nieznanym podwórku, kręcił głową i piszczał żałośnie. Szczeniak wołał mamę. Był głodny i przestraszony. Z rozpaczy szczeniak wył.

Z domu wyszła kobieta.

– Kto cię tu sprowadził? – Kobieta zwróciła się do niego. – Głodny? Zaraz przyniosę ci jedzenie.

Szczeniak odwrócił się na jej głos, pomerdał ogonem i rzucił się w jej stronę.

– Nie, Nie, Nie. Nie idź za mną. Zaczekaj tutaj.

Szczeniak usiadł. Pochylił głowę i spojrzał na zamknięte drzwi. Zawył. Otworzyło się okno. Kobieta rzuciła kiełbasę. Zapach był niesamowity. Szczeniak szybko podbiegł do jedzenia i połknął go za jednym zamachem. Głód nie minął.

Potem poszedł w krzaki, wyciągnął łapy i zdrzemnął się.

Obudził go dźwięk trzaskających drzwi. Wyostrzył uszy i rzucił się do przodu.

Spokój, Rex! – Zabrzmiał głos.

Z zaskoczenia szczeniak zatrzymał się i przykucnął. Ogromne zęby zatrzasnęły się w powietrzu.

– Rex, siadaj! Nie ruszaj! – Facet z psem wpatrywał się w szczeniaka. – Dokąd biegniesz? Może być chory albo zarobaczony.

Facet klaskał w dłonie. Szczeniak był bardzo przestraszony i uciekł z podwórka.

Biegł bardzo szybko, nie patrząc gdzie biegnie. Nagle zawisł w powietrzu i wpadł do wody. Wynurzył się. Było ciemno i przerażająco. Rozpaczliwie próbował wydostać się z wody ale natykał się na śliskie ściany. Siły go opuszczały.

– Chodźcie tutaj. Szczeniak wpadł do studni. Trzeba go wyciągnąć. Kto nie zamknął włazu? Tutaj dzieci często biegają, jeszcze brakowało nam wypadku – rozległ się głos z góry.

Robotnicy z budowy wyciągnęli szczeniaka. Owinęli go kocem, żeby się rozgrzał i nakarmili. W ciepłym kocyku najedzony i szczęśliwy, szczeniak zasnął.

Nagle obudził go hałas za oknem. Zastrzygł uszami i z głośnym wyciem rzucił się do drzwi.

– Co robisz? – Stróż się obudził. – Co tam jest? – Wyjrzał przez okno. — Zuch. Ktoś wszedł. Zadzwońmy na policję.

Rano szczeniak był „bohaterem dnia”. Wszyscy go chwalili, dawali różne zabawki i brali na ręce.

– Dobry pies wyrośnie – powiedział z namysłem stróż, patrząc na szczeniaka – trzeba go stąd zabrać, na budowie jest niebezpiecznie, znowu gdzieś wpadnie.

— Ja go wezmę — odpowiedział majster. – mieszkam w domu jednorodzinnym. Pies jest potrzebny. Szczególnie taki sprytny.

Wieczorem szczenię wsadzono do samochodu. Był bardzo przestraszony. Ryk silnika i nieprzyjemny zapach drażnił szczeniaka. Schował się pod siedzeniem, zamknął oczy i piszczał ze strachu. Cały ten hałas trwał dosyć długo a później nagle wszystko ucichło. Majster wysiadł z samochodu. Trzasnął drzwiami. Szczeniak wzdrygnął się.

– Beatko, córeczko, przywiozłem ci prezent – usłyszał głos. – w samochodzie, na tylnym siedzeniu.

Drzwi się otworzyły. Szczeniak otworzył oczy i zobaczył uśmiechniętą twarz dziewczynki. Od razu wszystko stało się łatwe i przyjemne. Wszystkie przeciwności natychmiast zostały zapomniane. Szczeniak rzucił się na dziewczynkę. Ostrożnie wzięła go w ramiona i roześmiała się ze szczęścia. Szczeniak polizał ją w nos. Dziewczynka zaśmiała się jeszcze głośniej.

– Mamo, tata dał mi psa. Jest taki dobry — jak go nazwiemy? – zachwyciła się dziewczynka.

– Jak chcesz, to twój pies – uśmiechnęła się mama.

– Wygląda jak Miś. Kudłaty i masywny. Miś, chodź ze mną do domu. Dam ci kotleta.

Dziewczynka pobiegła do domu a szczeniak za nią.

Wieczorem Miś położył się na macie przy łóżku swojej pani. Wyciągnął łapy. Zamknął oczy. Wyostrzył słuch. Może spać spokojnie w domu ale musi być czujny. Pani musi być strzeżona.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Pani musi być strzeżona.