Po co brać ślub w kryzysie?

– On je za dużo –  Anna narzeka na swojego chłopaka w mediach społecznościowych.

Anna nigdy nie wydawała więcej niż 500 złotych miesięcznie na jedzenie, a tutaj w ciągu tygodnia życia z ukochanym wydała już 1000 złotych. Jeśli nic się nie zmieni, będzie musiała wziąć pożyczkę, aby utrzymać ich związek.

„Najpierw Mikołaj przyszedł do mnie w odwiedziny z ciastem i słodyczami, a potem sam je zjadł”- wspomina Ania – „Drugi raz przyniósł kawę i ona chociaż się ostała. Byłam jednak szczęśliwa – w końcu byliśmy razem!”. Radość dziewczyny ucichła, gdy okazało się, że na śniadanie Mikołaj zjada jajecznicę z sześciu jajek, trzy tosty z serem, awokado i jeszcze wypija cały świeżo wyciśnięty sok:

„Anka, bez świeżego soku nie można dobrze zacząć dnia, daj mi zaraz swoje pomarańcze!”.

Na obiad jadł stek z duszonymi warzywami – zabierał ze sobą ten posiłek do pracy, a gdy z niej wracał, znowu pytał:

Co na obiad? Jestem głodny po treningu! Zjadłbym nawet ze dwa kilo krewetek!”.

Mimo złości Ania wciąż próbuje go zadowolić. Piecze łososia i indyka. Kupuje dużo twarogu, ponieważ Mikołaj z jego masą mięśniową potrzebuje „przekąsek białkowych”. Owoce i warzywa ciągnie z „Auchan workami.

W niedzielę wysportowany Mikołaj ma „cheat day”, czyli objada się śmieciowym jedzeniem, a biedna Ania patrzy na to i kalkuluje, ile pieniędzy zostało jej do wypłaty.

„Dlaczego od razu nie zażądałaś równego dzielenia kosztów jedzenia?”- interesują się forumowicze, chociaż ten podział i tak byłby niesprawiedliwy, ponieważ Mikołaj i Ania są jak kret i Calineczka: jedno potrzebuje worka jedzenia dziennie, a drugie małego okruszka.

Ania usprawiedliwia się: „wydaje mu się, że na razie jest u mnie gościem – nawet nie przewiózł swoich rzeczy. Dla mnie to niewygodne, żeby teraz zaczynać z nim ten temat, a jemu najwyraźniej nie przychodzi do głowy, że wszystko też kosztuje”.

Pewnie Mikołaj mieszka jeszcze z matką i na pewno jest pewien, że kobieta z radością powinna go karmić. Sama Ania nie ma dość odwagi i nie jest stanowcza, mówiąc, że nie może przecież nakarmić go kromką chleba.

Taki problem ma teraz nie tylko Ania. „Mój mężczyzna dużo je” – kobiecie fora są przepełnione takimi tematami.

„Na śniadanie smażę naleśniki” – pisze jedna młoda dama – “Z jednej paczki kefiru zwykle mam tyle naleśników, że cała nasza czteroosobowa rodzina się najada. A mój chłopak zjada wszystko sam i – co najważniejsze – po godzinie znowu jest głodny! Jest dobry, miły, nawet mi się oświadczył, ale takie wchłanianie jedzenia mnie przeraża. Nie chcę ciągle stać przy kuchence i obawiam się, że wszystkie pieniądze wydam w końcu na jedzenie. 

„Mój przyszły mąż rzuca się jak szalony” – wyznaje inna – „Mamy z nim taką samą pensję. Czy możecie mi powiedzieć, jak taktownie zasugerować, że po ślubie powinien dawać więcej na jedzenie niż ja? Generalnie zdrowo się odżywiam, więc nie jadam jak on tłustych golonek czy żeberek!”.

Te tematy przyciągają również mężczyzn:

„Czy żal Wam jedzenia, baby? Dlaczego więc wychodzicie za mąż? Obliczcie, ile wody zużywacie na wasze kąpiele w łazience!”.

Kobiety natychmiast rzucają się na mężczyzn: „Och, kolejny żarłok rzucił się, by stanąć w obronie innych samców. Wytrzyj majonez z ust!”- i zaczyna się kolejna internetowa awantura na 500 stron.

Jeśli wierzyć statystykom, z powodu kryzysu na podstawowych produktach spożywczych oszczędzają teraz 43 osoby na 100. Dla mężczyzn oszczędzają matki, babcie i żony, więc faceci zwykle oczekują, że zjedzą dwudaniowy, syty obiad z deserem i świeżym sokiem lub kompotem do tego. Kobiety nadal im to serwują, ale już liczą, ile co kosztuje.

Już niektóre zastanawiają się: czy wyjść za mąż, jeśli pan młody jest takim żarłokiem?

W sytuacji, gdy znaczna część dochodów przeznaczana jest na żywność, małżeństwo należy traktować bardzo poważnie…

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Po co brać ślub w kryzysie?