Niejednemu młodemu mężczyznie podobała się ta krucha blondynka, którą była Mariola. Piękność jednak nie spieszyła się z odwzajemnieniem zainteresowania panom i mimo tego, że chłopcy walczyli o jej względy ona czuła, że czeka na tego jedynego.
Kiedy Mariolka w końcu przyprowadziła narzeczonego do domu, to zarówno rodzice jak i mieszkańcy miasteczka byli zdumieni – Andrzej był po prostu niepozorny i niezbyt przystojny.
– Jak taka piękna dziewczyna mogła zakochać się w takim brzydkim facecie? – Szeptali ludzie – On nie pasuje do Mariolki!
Nawet matka Marii nie wierzyła, że jej córka była gotowa związać się z tym chłopakiem na poważnie. Jako matka pragnęła lepszego życia dla swojego dziecka, a Andrzej nie tylko był nieatrakcyjny, ale do tego pochodził z biednej rodziny.
– Mamo, Andrzej jest dobry i szczerzy. Kocha mnie, a ja kocham jego i to jest najważniejsze. Wiem, że wszyscy twierdzą, że jest nieatrakcyjny i nie pasuje do mnie, że powinnam znaleźć dla siebie lepszego mężczyznę, ale nie zamierzam nikogo innego szukać tym bardziej, że uroda w przeciwieństwie do miłosci nie jest wieczna – powiedziała Mariola.
Na szczęście rodzice nie próbowali wpływać na wybór córki i wkrótce odbył się wspaniały ślub. Młodzi postanowili przenieść się do miasta, ponieważ Andrzej miał tam pracę, a Mariola kończyła studia. Potem na świecie pojawił się ich synek, a rok później córka.
Andrzej był troskliwym i dobrym ojcem, a do tego pomagał żonie i dzieciom, jak tylko mógł.
– Halina, gdybyś tylko widziała, jak on kocha moją Mariolcię, jak dziećmi się opiekuje – wielokrotnie matka kobiety mówiła tak swojej przyjaciółce – Zarówno sam potrafi nakarmić dzieci, wykąpać i zająć się nimi w chorobie. Dzieli z córką wszystkie obowiązki mimo tego, że ciężko pracuje na rodzinę – na szczęście zarabia dużo pieniędzy. Nie zapomina jednak o swojej żonie i upewnia się, że ma czas na odpoczynek i że wysypia się. Wiesz, jak nazywa moją córkę? „Niebieskookim szczęściem”…
Po tym, jak te wieści się rozeszły po ich małej miejscowości wiele kobiet we wsi zaczęło zazdrościć Marioli – w końcu niejedna z nich cierpiała z powodu pijaństwa męża. Były też i takie kobiety, które musiały radzić sobie bez żadnej pomocy męża i tylko na nich spoczywał obowiązek utrzymania całego gospodarstwa domowego, a w dodatku musiały wychowywać dzieci. Były też kobiety po prostu były zranione niewiernością męża. Dlatego nikt już nawet o tym nie pamiętał, że Andrzej nie należy do najładniejszych i że po prostu wizualnie nie pasował do Marioli.
Kilka lat później ich rodzina miała kłopoty. Mariola wracając z pracy wpadła pod samochód. Kierowca – jak się potem okazało – był kompletnie pijany. Kobieta ledwo przeżyła i doznała poważnych obrażeń. Lekarze ostrzegali, że będzie potrzebować długotrwałej rehabilitacji.
Kobiety w miasteczku rozmawiały o tej tragedii i zastanawiały się, czy Andrzej w tej sytuacji opuści chorą żonę z dwójką dzieci. Mężczyzna jednak nawet o tym nie myślał i sam potrafił poradzić sobie z dziećmi, sam prał, gotował i codziennie odwiedzał swoją ukochaną w szpitalu. Tylko ją błagał:
– Nie martw się Mariolciu, wszystko będzie dobrze. Razem pokonamy wszystkie przeciwności losu, jesteś moim niebieskookim szczęściem.
Towarzyszył żonie w stanięciu na nogi i pomagał jej nauczyć się ponownie stawiać pierwsze kroki. Dzięki jego miłości Mariolka wyzdrowiała. We wzajemnym zrozumieniu i szacunku małżonkowie żyli przez wiele lat i nawet teraz, gdy zarówno dzieci, jak i wnuki są już całkiem dorosłe, siwy mąż nazywa swoją równie siwą żonę swoim „niebieskookim szczęściem”…