Po śmierci babci dziadek nie był sobą. Nie chciał się z nikim kontaktować, nie zapraszał ludzi w odwiedziny, z nikim nie rozmawiał. Wnuki zaczęły się martwić i zdecydowały, że nadszedł czas, aby ich dziadek wyjechał.
– Dziadku, zamknij oczy, mamy dla ciebie małą niespodziankę.
– Zobacz, co tu masz… to bilet do sanatorium! To nie byle jakie sanatorium, to najlepsze w okolicy, chcemy żebyś dobrze wypoczął.
Dziadek był wzruszony taką uwagą ze strony wnuków i nie miał nic lepszego do roboty, jak tylko jechać. W sanatorium było naprawdę miło, z pięknymi widokami, pysznym jedzeniem, masażem leczniczym, a po południu można było zrelaksować się w morzu.
Mój dziadek poznał przyjaciela, Staszka. Wieczorami chodzili nad brzeg morza i grali w warcaby. Pewnego wieczoru szli powoli ciemną ulicą, gdy nagle usłyszeli, że ktoś głośno rozmawia przez telefon:
– Czego płaczesz, kobieto? Szybko zwróciłem pieniądze, nic nie wiem… Postanowiłaś mnie oszukać, kazałem ci zwrócić pieniądze na ten numer, teraz! Te kobiety to po prostu niemożliwe stworzenia, nie da się z nimi negocjować – mężczyzna był oburzony.
– Bracie, proszę pomóż mi, daj mi swój telefon, muszę pilnie zadzwonić.
Dziadek pożyczył telefon, a mężczyzna wybrał jakiś numer. W nocy, kiedy mój dziadek prawie zasnął, otrzymał wiadomość tekstową na swoim telefonie.
– Przelałem ci pieniądze, udław się nimi.
Dziadek odpisał, że kobieta przelała pieniądze na zły numer. On tylko pożyczył swój telefon nieznanemu mężczyźnie i że już zwraca otrzymane przypadkowo pieniądze.
Kobieta odpowiedziała:
– Dziękuję bardzo, w dzisiejszych czasach jest tak mało uczciwych ludzi. Ty też musisz być w sanatorium, spotkajmy się na śniadaniu.
Początkowo dziadek nie chciał się angażować, ale zgodził się. Na śniadaniu poznał Lidię, piękną kobietę, w tym samym wieku co dziadek. Rozmawiali cały dzień i okazało się, że mieszkają w tym samym mieście. Po powrocie z wakacji nadal umawiali się ze sobą na randki. Dziadek rozkwitł i znowu stał się wesoły, tak jak kiedyś.