Wracałam pociągiem z innego miasta do mojego rodzinnego domu. Kiedy dotarłam na peron, z sąsiedniego wagonu wysiadła Iza, moja szwagierka – „O, patrz, Cyganka! Nie boisz się?” – spytała, widząc, że Roksana idzie w moim kierunku. – „Gdybyś tylko wiedziała…” – odparłam. Ostatnio nie byłam zbyt rozmowna i nie zdążyłam opowiedzieć szwagierce tej historii. W przeciwnym razie nie zadałaby mi tego pytania.
W wieku 20 lat stworzyłam szczęśliwą rodzinę – mój mąż nosił mnie na rękach, mieliśmy dwóch synków i budowaliśmy dom. Mój mąż postanowił, że musimy mieć duży dom, żeby w przyszłości chłopcy mogli tam zamieszkać wraz z rodzinami. Kiedy skończyliśmy budowę nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Ale nie trwało ono zbyt długo – mąż uległ wypadkowi i nie udało się go uratować. Zostałam sama z chłopcami.
Po około dwóch latach znowu weszłam w związek. – „Będzie ci ciężko z dwójką dzieci, córko” – powtarzała moja matka – „No cóż, może nie jest przystojny, ale dobrze zarabia i kocha cię, a twój dom potrzebuje męskiej ręki. Synowie również”. Myślałam, że nie mam nic do stracenia, więc wyszłam za niego, ale to był największy błąd mojego życia. Ten materialista chodził po domu, narzekając, że nie czuje się w nim jak u siebie, a ja okazałam się na tyle głupia, że przepisałam na niego połowę domu. Przyznam, że żałowałam tego niemal od razu.
Następnego dnia zaczął mówić do mnie jak do służącej, nazywał moje dzieci „pasierbami” i ogólnie zachowywał się wobec nas bardzo wyniośle. Rozstaliśmy się, a on sprzedał swoją połowę domu Cyganom. Długo prosiłam, żeby się wstrzymał, chciałam go spłacić, ale on nie był nawet zainteresowany. Krótko mówiąc, bałam się współlokatorów, nie wypuszczałam chłopców na podwórko, choć nasze dzieci były w podobnym wieku, starałam się większość dnia przebywać w domu. Moja współlokatorka zauważyła moją niechęć i któregoś dnia upiekła dla nas ciasto i podeszła do mnie. – Widzę, że się nas boisz, nie ma czego. Upiekłam ciasto, może napijemy się kawy? Dajmy sobie szansę się poznać, bo jesteśmy współlokatorami”. Przy kawie się strasznie rozgadałyśmy. A kiedy wyjechałam na tydzień za pracą, Roksana opiekowała się moimi synami i zajmowała się całym domem.