Ola była już po 30-tce, ale, mimo, że była piękną kobietą, nie miała szczęścia w miłości. Po kilku nieudanych związkach postanowiła skupić się na karierze, myślała, że nigdy nie założy rodziny i zaczęła godzić się z tą myślą. Ale szczęście się do niej uśmiechnęło w najmniej spodziewanym momencie: do działu IT w jej firmie przyjęto nowego pracownika, któremu od razu wpadła w oko – i wcale tego nie ukrywał.
Paweł codziennie znajdował pretekst, żeby przyjść do niej i choć chwilę z nią porozmawiać. Olę na początku to bardzo denerwowało, bo jako managerka miała wiele na głowie i nie lubiła kiedy jej przeszkadzano. Jednak przyszedł czas, że Paweł się nie pojawił przez 3 dni z rzędu, a ona poczuła, że jej go brakuje. Gdy pojawił się następnego dnia, zaprosiła go na kawę, a on się oczywiście zgodził… i teraz są już rok po ślubie.
Nie planowali tak szybko stawać przed ołtarzem, ale okazało się, że Ola zaszła w ciążę, a teściowa naciskała na ślub przed narodzinami. Ola chciała szybko wrócić do pracy po porodzie, więc poprosiła teściową, żeby się do nich wprowadziła i pomogła w opiece nad wnuczką. Miało to być tymczasowe rozwiązanie, aż Gosia będzie mogła iść do żłobka.
Mieszkanie Oli i Pawła nie było duże, ale mimo niewielkiej przestrzeni, wszyscy starali się być dla siebie życzliwi.
Kiedy Gosia skończyła dwa i pół roku, Ola zalazła dla niej miejsce w żłobku i poprosiła męża, aby delikatnie przekazał to mamie. Ale teściowa nie chciała się wyprowadzić i miała mnóstwo argumentów na to, że oddanie dziecka do żłobka jest złe. Prawda była taka, że nie chciała stracić ukochanej wnuczki. Kiedy szczerze się do tego przyznała, Ola odłożyła decyzję o żłobku.
Gdy Gosia miała cztery lata, Ola uznała, że to już czas, by poznała rówieśników. Poza tym już ją męczyło mieszkanie z teściową. Od dłuższego czasu rozmawiała z mężem o możliwych rozwiązaniach i doszli do wniosku, że nie będą rozdzielać babci z wnuczką. Poza tym mieli mnóstwo obowiązków w pracy. Ola została dyrektorem działu, a Paweł założył firmę informatyczną. Zaproponowali, aby teściowa wzięła Gosię do siebie w dni robocze, a oni zajmowaliby się nią w weekendy.
Na początku wszystko działało zgodnie z oczekiwaniami – babcia opiekowała się Gosią i starała się oddać jej całą swoją miłość i uwagę. Jednak stopniowo uświadamiała sobie, że wnuczka to duży ciężar, więc jej stosunek do Oli i Pawła radykalnie się zmienił. Kobieta postanowiła manipulować młodymi – coraz częściej mówiła o swoim poświęceniu i zaczęła umiejętnie wymuszać na nich różne rzeczy. Udawała chorą i nieszczęśliwą, potrafiła zadzwonić w środku nocy i prosić o wymianę uszczelki w zlewie. Paweł oczywiście nie mógł odmówić pomocy matce i był na każde jej zawołanie. Udało jej się nawet namówić małżeństwo do wymiany okien w jej mieszkaniu.
Ola przejrzała teściową i próbowała namówić męża na zabranie Gosi i wynajęcie niani. Podliczyła ostatnie wydatki i doszła do wniosku, że byłoby to tańsze. Jednak Paweł nie widział nic złego w zachowaniu matki. Po kilku miesiącach takich niekończących się życzeń, Ola wpadła w złość i powiedziała, że zamierza sama zająć się córką i rozwieść się z mężem, bo nie była już w stanie wytrzymać zachowania teściowej.
Po rozwodzie okazało się, że poznała innego mężczyznę, który nie mógł mieć swoich dzieci, a ciągłe kłótnie z Pawłem i teściową tylko coraz silniej pchały ją w jego ramiona. Paweł przez długie miesiące obwiniał się za niepowodzenie ich małżeństwa. Życzliwość jego matki spowodowała rodzinną tragedię. Teściowa też nie umiała pogodzić się z utratą wnuczki i z żalu wkrótce zmarła.