Do szpitala położniczego trafiła starsza kobieta, wyglądała na 65-70 lat. Pod bawełnianą chustką skrywała siwe włosy, a jej twarzy była pokryta zmarszczkami, nie miała śladu makijażu. Pod prostą sukienką w kwiaty, którą miała na sobie, zarysowywał się ciążowy brzuch. Dyżurny lekarz po badaniu z pewnością stwierdził:
– To ciąża, jakiś 32–34 tydzień. Będziemy musieli zrobić cesarkę w trybie natychmiastowym.
Kobieta zdziwiona i chyba jednocześnie przerażona krzyknęła:
– Co, ale o czym Pan mówi?! Jaka ciąża? Ja mam wnuki w wieku szkolnym! Mój mąż dostanie zawału serca, a sąsiedzi będą o mnie gadać!
Okazało się, że kobieta ma na imię Sabina i ma 57 lat, mieszka na wsi. Zimą już czuła się jakoś źle – miała zawroty głowy i nie miała siły, by pracować na gospodarstwie. Dlatego też głównie leżała, piła herbatę z miodem i korzystała z dobrodziejstwa ziół leczniczych. Po jakimś czasie trochę poczuła się lepiej, a trochę oszukiwała samą siebie, że tak jest.
– Tego dnia mieliśmy kopać ziemniaki. Mój mąż nagle złapał się za biodro i powiedział, że go bolą plecy. Potem ostro stwierdził:
– Beze mnie kop, ale dobrze Ci idzie i poradzisz sobie sama. Ostatnio przytyłaś, okrąglutka jesteś, to Ci się przyda więcej ruchu.
Syn obiecał, że pomoże, ale w ostatniej chwili okazało się, że niestety nie przyjdzie – miał do załatwienia coś ważnego.
Kobieta kopała więc ziemniaki tylko z sąsiadką. Nagle Sabina odrzuciła łopatę krzycząc, schyliła się i jednocześnie złapała za swój brzuch. Nie wiedząc, co się może jej dziać, sąsiadka wezwała pogotowie.
Emerytka w ciąży była prawdziwą “atrakcją” oddziału.
Kiedy zwolniono staruszkę ze szpitala, przed budynkiem powitała ją cała rodzina. Świeżo upieczony ojciec stał dumnie wyprostowany i tylko czekał, aż będzie mógł wziąć dziecko w ramiona. Syn Sabiny także porzucił wszystkie swoje sprawy i przyjechał do matki, a jego żona gapiła się na teściową zdziwiona. Wnuki kobiety z kolei poprosiły, aby mogły potrzymać małego w ramionach, który tak słodko spał sobie w niebieskim kocyku.