Niedawno na świat przyszło nasze dziecko. Niestety, mąż większość czasu spędza w pracy, co spowodowane jest również tym, iż mamy na karku kredyt hipoteczny. Moi rodzice niestety nie mają możliwości, by nam pomóc, ponieważ mieszkają 200 km od nas. My z kolei nie możemy sobie pozwolić na wynajęcie niani przede wszystkim ze względów finansowych, chociaż oczywiście na pewno byłoby mi bardzo ciężko zaufać jakiejś nieznajomej kobiecie, której miałabym powierzyć opiekę nad dzieckiem.
W związku z tą trudną sytuacją postanowiłam poprosić teściową o pomoc. Teściowa pracuje zdalnie i ma bardzo elastyczny czas pracy, dlatego mogłaby zająć się córeczką. Ma też dość dużo czasu wolnego, tym bardziej w weekendy, kiedy zwykle odpoczywa i spotyka się z przyjaciółmi.
Teściowa zgodziła się i przyjeżdżała do mnie co kilka dni na parę godzin albo zabierała wnuczkę do siebie. Niestety, nie potrwało to długo, ponieważ teść zabronił jej więcej do mnie przychodzić.
Próbowałam z nim porozmawiać. Uważałam, że powinien zrozumieć to, iż samej jest mi ciężko z tak małym dzieckiem.
– Nie rozumiem, jak Ty masz prawo w ogóle narzekać? Przecież niemowlęta tylko śpią, jedzą i załatwiają się, nie są zbyt wymagające. Uważam, że wymyślasz, a wystarczyłoby tylko, żebyś przestała być leniwa i lepiej zarządzała swoim czasem. Kiedy nasz syn był mały, na nic nie narzekaliśmy, a w dodatku musieliśmy go wychowywać i pracować jednocześnie. Ty jesteś młoda, a oczekujesz pomocy starszych, wstyd! – odpowiedział teść.
Nie spodziewałam się, że usłyszę od niego coś takiego. Z opowieści męża wiem, że był grzecznym i posłusznym dzieckiem, więc faktycznie, może teściowie nie mieli z nim większych problemów. Niestety, nasza córeczka nie jest taka spokojna – często kaprysi, mało śpi i ciągle trzeba ją nosić na rękach, w dodatku często odmawia jedzenia.
W nocy Julcia całą noc musi leżeć przy mnie, inaczej od razu płacze. W związku z tym boję się nawet zasnąć i bardziej czuwam, więc nie ma mowy o tym, żeby się wyspać. Kiedy teściowa przychodziła, mogłam się przez chwilę zdrzemnąć albo chociaż ogarnąć dom, co bez jej pomocy było ciężkie do zrealizowania. Teść jednak nie zamierzał zmienić swojego zdania i nie było sensu dłużej z nim rozmawiać – wiedziałam, że nie jest osobą zdolną do kompromisów.
Wiem, że teściowa chciałaby pomóc, ale nie chcę kłócić się z mężem i jak zawsze się mu podporządkowywuje. Rozumiem, więc już nie naciskam. Oczywiście, to moje dziecko i nie mogę od nikogo wymagać, żeby się nim zajmował, ale czy nie mogę już po ludzku poprosić o pomoc? Przecież poprosiłam o to teściową, a nie jakąś obcą osobę!
Mam tylko nadzieję, że niebawem, kiedy dziecko podrośnie, będzie mi trochę łatwiej. Wierzę w to, że w końcu wszystko się ułoży. Wciąż jednak nie mogę pogodzić się z tym, jak zachował się teść.