Nadeszły urodziny męża. Nie planowaliśmy urządzać imprezy urodzinowej w domu i zapraszać na nią całą rodziny. Tym razem chcieliśmy ten dzień spędzić we dwoje, o czym zresztą poinformowaliśmy wszystkich tych, którzy do tej pory co roku zjawiali się na urodzinach męża wyprawianych w domu.
Była to dla nas miła odmiana – ja nie musiałam martwić się gotowaniem, a mąż po całej imprezie nie musiał pomagać mi ze sprzątanie. Wyjście do restauracji wydawało się więc świetnym pomysłem.
Kiedy robiłam rezerwację stolika poprosiłam, aby był specjalnie udekorowany. Gdy byliśmy już na miejscu, na męża czekało małe ciasto ze świecą, którą zdmuchnął w rytm tradycyjnego “sto lat” wygrywanego przez zespół dbający o oprawę muzyczną w tym lokalu. Bardzo nas to wzruszyło i to był naprawdę piękny moment.
Potem kelnerka zebrała od nas zamówienie, które było niemałe, więc siedzieliśmy spokojnie oczekując na pyszne jedzenie, ciesząc się muzyką i panującą atmosferą.
Mężowi spodobał się taki sposób świętowania swojego dnia – zero jeżdżenia do supermarketów, żeby zrobić potężne zakupy na przyjęcie, zero gotowania, sprzątania, biegania do gości i usługiwania im. Mąż powiedział, że to był świetny pomysł i te urodziny uważa za wyjątkowo udane. Byliśmy jeszcze w restauracji, kiedy zadzwonił telefon męża – dzwoniła jego siostra:
– Dlaczego nie otwieracie nam drzwi? – usłyszał.
– A powinniśmy?
– Oczywiście, jesteśmy pod klatką schodową Twojego bloku, dzwonimy i nikt z Was nie otwiera. Wpuście nas, jesteśmy przemarznięci i głodni!
– Nie ma nas teraz w mieszkaniu – powiedział mąż.
– Jak to Was nie ma!? Przyszliśmy Ci złożyć życzenia, a Ciebie nie ma w domu?!
– Mówiłem, że nie będziemy nikogo zapraszać. Jeśli chcesz, to zostaw prezenty pod drzwiami, a następnego dnia przyjdźcie na ciasteczko i herbatę.
– Herbatę? – Oburzyła się siostra – liczyliśmy na suto zastawiony stół!
Siostra nie dodając niczego więcej po prostu się rozłączyła, co bardzo zdenerwowało męża.
Założę się, że jego siostra przyjechała z rodziną bez prezentów, albo jak co roku chciała mu symbolicznie wcisnąć koniak z czekoladą.
Tak bardzo spodobało nam się obchodzenie urodzin we dwójkę, że pewnie to powtórzymy. Okazuje się, że taki dzień może być prawdziwym odpoczynkiem i przyjemnością, kiedy nie trzeba uwijać się przy gościach i wydawać kupy pieniędzy na jedzenie dla nich.
Pozostaje tylko porozmawiać z krewnymi i zaoferować, że za rok możemy świętować wspólnie, ale w restauracji, bo na zastawiony po brzegi stół u nas już nie mogą liczyć.