Rozwydrzone dzieci sąsiadki niszczyły moje mieszkanie

Niedawno do naszego bloku wprowadziła się młoda kobieta z czwórką dzieci. Dzieci wyglądają schludnie, ale są bardzo hałaśliwe. Wynajęli mieszkanie tuż nade mną, ich tupot słychać od rana do nocy. Moje wnuki były już dorosłe, więc gdzieś tam w głębi duszy cieszyłam się, że mam takich ludzi obok siebie i jak mogłam nie pomóc samotnej matce z tyloma dziećmi?
Często przychodzili na herbatę, a ja zawsze dawałam im słodycze. Miałam niewielką emeryturę, ale było mi żal Doroty, bo ona tylko walczyła o to, by ubrać i wyżywić swoje dzieci. Ale jakoś szybko stało się to tradycją, dzieci zaczęły przychodzić codziennie. Dorota miała tupet, żeby powiedzieć im: „Idźcie do babci Tosi, tam dostaniecie słodycze”.
Przed szkołą zawsze pukały do moich drzwi, czekając na ciastko lub lizaka. Ta sytuacja mocno nadwyrężyła mój budżet, bo przecież muszę kupować smakołyki także moim prawnukom. Nie wiem, jak powiedzieć o tym Dorocie, żeby jej nie urazić. Mój przyjaciel poradził mi, abym obdarowywała ich tylko raz w tygodniu. Tak też zrobiłam, zebrałam smakołyki do torby i rozdałam je w poniedziałek przed szkołą, potem nie dostały nic przez cały tydzień i nikt się nie obraził, a co najważniejsze, dzieci były zadowolone.
Ale potem pojawił się nowy problem – zaczęły robić bałagan w moim domu. Rzucały rzeczami, brały je bez pytania, rozsypywały jedzenie na podłodze… Po ich wyjściu musiałam sprzątać. Byłam bardzo zmęczona po tych codziennych porządkach i nie rozumiałam, jak dzieci innych ludzi mogą to robić poza domem. Dorota ani razu nie zwróciła im uwagi. Stłukli wazon? To nic, przecież był już stary. Rozsypali grykę? Nic się nie stało, to przecież tylko dzieci. Po tych wizytach czułam się bardzo źle i zaczęło boleć mnie serce.
Postanowiłam nie wpuszczać obcych do domu. Spotykaliśmy się tylko na ławce przed domem. Miło mi się rozmawiało z Dorotą i jej dziećmi. Co najważniejsze, dzięki temu moje mieszkanie było bezpieczne i czyste. Może też zrobisz mi wyrzuty, mówiąc, że powinnam była porozmawiać z Dorotą, gdy tylko coś mi się nie spodobało. Ale miałam już dość rozrabiania cudzych dzieci!

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Rozwydrzone dzieci sąsiadki niszczyły moje mieszkanie