Samotny ojciec

Pięcioletni Nikodem obudził się tuż przed budzikiem, wszedł pod kołdrę do ojca i wyszeptał podekscytowany w jego kierunku:

– Tato, a ja dzisiaj miałem sen o mamie.

Adam natychmiast się obudził.

– Mama powiedziała, że jak tylko spadnie pierwszy śnieg, wróci do nas – szeptał dalej syn – Tato, czy wkrótce spadnie śnieg?

– Tak, wkrótce spadnie – odpowiedział Adam, szybko wstał z łóżka i włączył światło – Dobrze, wstajemy. Zjemy i biegniemy do przedszkola.

– Nie chcę.

– Czego nie chcesz?

– Jeść śniadania.

– Ja też nie chcę – westchnął Adam – Ale muszę.

– Dlaczego?

– Dlatego, bo oboje jesteśmy mężczyznami i gdy nagle dzisiaj będziemy musieli kogoś uratować, musimy mieć na to siły, a bez śniadania to nie będzie możliwe.

– Tato, czy mama wróci?

To było najtrudniejsze pytanie. Matka Nikodema odeszła z tego świata ponad rok temu, a mimo tego jej syn wciąż na nią czekał.

– Wróci – odpowiedział Adam tak wesoło, jak to było tylko możliwe, a raczej jak tylko potrafił udawać bycie wesołym.

– Prosto z nieba?

– Aha. Tylko ona będzie trochę inna.

– Jak to?

– Twarz będzie miała inną. Będzie jednak równie miła i będzie Cię kochać.

–  Niech szybciej spadnie śnieg – westchnął syn.

Pół godziny później Adam odprowadził dziecko do przedszkola i biegł już do autobusu. Jego samochód od wczoraj był w warsztacie – niestety akumulator całkowicie się zepsuł i trzeba będzie go wymienić. 

Do pracy jednak zdążył na czas. Usiadł na krześle, włączył komputer i wpatrywał się w monitor nieobecnym wzrokiem.

– Adam, cześć! – Krzyknął Patryk, który siedział przy sąsiednim biurku. – Nie śpij, zaraz będzie tu szef.

– Nie śpię – odparł Adam – Cześć.

– Tak nawiasem mówiąc, to podobno w naszym dziale ma się pojawić nowy pracownik, jakaś młoda kobieta. Będziesz musiał się nią zająć. 

– Z jakiego niby powodu? – Adam spojrzał na Patryka pytająco.

– Z siakiego. Jesteś samotnym ojcem, potrzebujesz nowej żony!

– A Ty co, nie potrzebujesz dziewczyny? Pamiętaj, że nie jestem samotnym ojcem, a po prostu tatą, który chce dobrze wychować swojego syna. 

– Dobrze, ale Twój Nikoś potrzebuje mamy. Czyż nie?

-Tak, tak… – Adam westchnął ciężko – Ale potrzebuje dobrej mamy.

– A jeśli ona jest dobra?

– Kto?

– Ta nowa pracownica.

Adam znów zaczął wpatrywać się w monitor i próbował myśleć o pracy.

Dzień ciągnął się bardzo powoli.

Adam nie mógł już tego znieść i wyszedł z pracy godzinę wcześniej. Postanowił wcześniej odebrać syna i pojechać z nim do sklepu z częściami do samochodu, aby kupić nowy akumulator. 

Pospiesznie wybiegł z budynku i był oszołomiony – z nieba spadł pierwszy śnieg, a w zasadzie teraz padał bardziej deszcz ze śniegiem.

Zamarł, ponieważ natychmiast przypomniał sobie syna i to co mówił, a jego serce mocniej zabiło. Potem rzucił się na w stronę przystanku autobusowego.

Kiedy Adam zobaczył delikatną dziewczynę, która na próżno próbowała poradzić sobie zkołem samochodowym, mimowolnie zatrzymał się. Najprawdopodobniej zatrzymał się, ponieważ zobaczył ręce tej dziewczyny, mokre i strasznie zaczerwienione od zimna.

Podszedł do niej blisko i zirytowany zapytał:

– Dlaczego sama się z tym męczysz?! Nie masz żadnego mężczyzny, który by Ci z tym pomógł?

– Nie… – odpowiedziała beznamiętnie dziewczyna – Sama potrafię. To tylko ten śnieg i ręce strasznie mi zamarzły.

Adam przykucnął obok niej. 

– Dziewczyno, pomogę Ci, chociaż bardzo się spieszę.

– Ale ja Cię wcale o to nie proszę – odpowiedziała spokojnie dziewczyna.

 – Jest jeszcze gorzej, niż myślałem – wyrwało się mimowolnie Adamowi – Jeśli szybko zmienię Ci koło, podwieziesz mnie do przedszkola? Tam czeka na mnie syn.

– Naprawdę? – dziewczyna odetchnęła z ulgą – Oczywiście, że podwiozę…

Adam długo męczył się z tym kołem. Koło zapasowe okazało się niedopompowane i musiał je napompować zwykłą pompką, która dzięki Bogu znalazła się w bagażniku.

Kiedy z poczuciem spełnienia wsiadał do samochodu, dziewczyna powiedziała:

– A zauważyłeś, że dziś pierwszy śnieg…?

Adam znów poczuł dziwneuszczypnięcie w sercu i to tak, że aż zacisnął zęby, a potem mimowolnie jęknął.

– Co Ci się stało? – spytała dziewczyna.

-Nic.  Możemy jechać?

– Jedziemy – uśmiechnęła się dziewczyna – W którą stronę jechać?

– Na razie prosto. A potem ci pokażę.

Opady śniegu nasilały się. Jechali całą drogę w milczeniu, ale kiedy samochód zatrzymał się przy przedszkolu, dziewczyna nagle zaproponowała:

– Poczekam na Ciebie, a potem zabiorę Was do domu.

– Nie, nie, dziękuję. Muszę jeszcze wpaść do sklepu z częściami samochodowymi, a potem podjechać do mechanika.

– To tym bardziej! – ucieszyła się dziewczyna – Ja też tam muszę podjechać. W ogóle, ja, w przeciwieństwie do Ciebie, nie mam gdzie się spieszyć. Jak pewnie podejrzewasz, nie mam męża ani partnera. Opady są zbyt intensywne, Twoje dziecko zmoknie…

Adam pośpiesznie wyskoczył z samochodu i pobiegł po syna.

Kiedy on i Nikodem wyszli z przedszkola, samochód dziewczyny stał w tym samym miejscu, a ona sama stała w pobliżu i jak dziecko łapała mokre płatki śniegu ustami.

Widząc Adama z synem, radośnie machnęła do nich ręką.

– Chodźcie tutaj! Czekałam na Was!

Nikodem zatrzymała się zdezorientowany i spojrzała na tatę ze zdziwieniem. Potem spojrzał na dziewczynę i powiedział niepewnie:

– To mama? Tato, tam jest mama … mówiłem Ci… Spadł pierwszy śnieg i ona się pojawiła…

Nikodem zerwała się z miejsca i wkrótce uwiesiła się dziewczynie na szyi, a ta niczemu się nie dziwiąc podniosła dziecko w ramiona i zakręciła się z nim w kółko…

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Samotny ojciec