Sara marzyła o tym, by odnaleźć swoją matkę
Sara od kiedy skończyła 11 lat wyobrażała sobie swoje pierwsze spotkanie z matką. Całe swoje dzieciństwo spędziła w domu dziecka, a gdy tylko go opuściła, natychmiast zaczęła szukać matki. Z jakiegoś powodu nie zastanawiała się nad poszukiwaniami ojca i najbardziej zależało jej na tym, aby zapytać ją, dlaczego ją porzuciła.
Trafiła do domu dziecka tuż po urodzeniu, była zdrowym i dobrym dzieckiem. Niestety, nikt nie chciał jej zaadoptować – nie wyglądała jak słodka dziewczynka. Miała zawsze ostre rysy twarzy, a w dodatku była ruda, piegowata i trochę przy kości, przez co nikomu nie wydawała się ładna. Z wiekiem dziewczynka nabrała urody, ale wtedy szanse na adopcję wciąż były małe, gdyż ludzie częściej szukają małych dzieci, a nie już w wieku nastoletnim.
W trakcie szkoły średniej dziewczyna zdobyła zawód fryzjerki i zaczęła pracować w salonie fryzjerskim. Taką też drogą poznawała wielu ludzi, co pozwoliło jej zdobyć kontakt do matki.
Będąc już przed drzwiami matki stała pod nimi długo i chciała zapukać, ale coś ją przed tym powstrzymywało. Potem jednak podniosła rękę i głośno zapukała w drewniane drzwi. Usłyszała, jak ktoś szurając idzie otworzyć, więc domyśliła się, że zaraz otworzy jej jakaś starsza osoba. Sara próbowała opanować swoje emocje, ale było to ciężkie.
– Jest Pani ze Spółdzielni? – spytała starsza kobieta.
Sara była zdezorientowana i skinęła głową.
– Dzwoniłam do Was trzy razy. Proszę wejść i sprawdzić te rury i przewody, wydaje mi się, że trzeba będzie je wymienić.
Sara weszła i spojrzała na stare mieszkanie. W niektórych miejscach farba odprysła, w innych miejscach odpadły kafelki. Spojrzała na nią i jeszcze nie była pewna, czy to jej mama, czy nie.
– Co się stało? – spytała.
– Wydaje mi się, że gaz się ulatnia. Zaraz wezwę specjalistę.
Sara na swój koszt zamówiła specjalistę, który szybko naprawił usterkę. Kiedy ten pracował, Sara rozmawiała z kobietą i wiele się o niej dowiedziała. Była niepełnosprawna od dzieciństwa, wyglądała jak 8-letnie dziecko – była taka drobna i niska. Na szafce leżało pokwitowany rachunek za prąd, na którym widniało nazwisko kobiety. Wtedy dziewczyna już wiedziała – to była jej mama.
Kiedy piły tak herbatę, którą zaoferowała kobieta dziewczyna zapytała:
– Ma Pani dzieci? W mieszkaniu powinien zostać przeprowadzony remont, dobrze by było, gdyby ktoś Panu pomógł.
– Miałam dziewczynkę, ale mi ją zabrali. Kobiety z opieki społecznej powiedziały, że nie nadaję się na matkę, że sama potrzebuję opieki i nie obchodziło ich to, że sama sobie radzę przez większość życia. Do 8 roku życia rozwijałam się normalnie, a potem potrącił mnie samochód i zaczęły się u mnie problemy zdrowotne. Niestety, moi rodzice o mnie nie dbali i nie szukali żadnego rozwiązania, aby mój stan był lepszy. Moje dziecko też urodziło się zdrowe. Niestety, mój chłopak, gdy zorientował się, że jestem w ciąży, po prostu zniknął. To sąsiedzi mi pomagali, dali mi wózek i łóżeczko. Niestety, opieka społeczna i tak zabrała dziecko.
Walentyna płakała. Sara zdała sobie sprawę, że jego matka nie była całkowicie winna temu, że wychowywała się w sierocińcu. Nie mohła jej na razie powiedzieć prawdy, ale mogła jej pomóc.
Następnego dnia załatwiła ekipę remontową, która zaczęła odświeżać mieszkanie kobiety. Na pewno jeszcze powie jej o wszystkim, ale trochę później.