Sąsiadka poprosiła mnie o podarowanie jej rzeczy po moim dziecku, a potem mi zarzuciła, że są noszone

Pewnego dnia moja sąsiadka poprosiła mnie, abym podarowała jej rzeczy po moim starszym synu, z których już wyrósł, ponieważ jej dzieciom się bardzo przydadzą. Wcale mi to nie przeszkadzało zwłaszcza, że pod koniec każdego sezonu przeglądam wszystkie rzeczy. Te, które zostały całkowicie zniszczone po prostu wyrzucam, a rzeczy w dobrym stanie oddaję dzieciom moich bliskich krewnych.

Nie chciało mi się daleko ciągać toreb z tymi rzeczami, dlatego chętnie zgodziłam się pomóc Gabrieli. 

Moja matka mnie tego nauczyła, bo sama robiła to z moimi ubrankami czy zabawkami. Moje rzeczy były przekazywane dzieciom bliskich, przyjaciół i sąsiadów. Mama nie robiła z domu magazynu, ale przekazywała rzeczy w ręce nowych właścicieli, dzięki czemu mogły jeszcze długo służyć.

Nawiasem mówiąc, to ja bardzo się cieszyłam, gdy moje starsze siostry oddawały mi swoje rzeczy. Bardzo lubiłam przymierzać nowe stroje i tworzyć z nich różne stylizacje. Rzeczy zawsze były doskonałej jakości, tym bardziej te, które dostawały w prezencie. 

Następnego dnia tuż po przebudzeniu od razu zajęłam się przeglądaniem rzeczy moich dzieci i odkładaniem to toreb tych, z których już wyrośli bądź się już nimi znudzili. Oczywiście oddawałam tylko te elementy garderoby, które są w przyzwoitym stanie.

Zebrałam dla dzieci Gabrieli ogromne torby wypełnione wieloma zimowymi i wiosennymi ubraniami, nawet wybrałam dobrej jakości buty. Wśród nich był wysokiej jakości kombinezon zimowy, kilka czapek i wiele markowych rzeczy, które były praktycznie nowe. Wszystkie matki wiedzą jak szybko dorastają dzieci, więc ubrania dla nich nigdy nie są zbyteczne.

Dla pociech Gabrieli przygotowałam nie tylko ciuchy, ale także wszelkiego rodzaju zabawki i książki.

Kobieta przyszła do mnie na umówione spotkanie i wzięła ode mnie wszystkie rzeczy. Później – dokładnie dwa dni po tym, jak zabrała rzeczy – spotkałam ją na placu zabaw. To, co mi powiedziała, wprawiło mnie w osłupienie. Gabriela z niezadowoleniem w głosie przedstawiła mi roszczenia na temat tego, że rzeczy nie są nowe. Potwierdziłam, że oczywiście, moje dzieci nosiły rzeczy, ale wtedy Gabriela wściekła się jeszcze bardziej, że powiedziałam to z takim spokojem w głosie. 

Gabriela swój pełen oburzenia wywód zakończyła pytaniem, dlaczego nie podarowałam jej fotelika samochodowego dla dzieci? Moje pociechy przecież już nie są małe, a im – nawet stary – bardziej się przyda. Jej ton – pełen złości i oburzenia – pozostawiał wiele do życzenia. 

Zabrakło mi po prostu słów. Najpierw chciałam jej powiedzieć, że fotelik oddam krewnej, ale potem zmieniłam zdanie, bo nie jestem zobowiązana do tłumaczenia się jej z czegokolwiek.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Sąsiadka poprosiła mnie o podarowanie jej rzeczy po moim dziecku, a potem mi zarzuciła, że są noszone